Data: 2006-02-13 13:10:42
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Od: Jarek Spirydowicz <j...@w...kurier.szczecin.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <43ecc748$0$1468$f69f905@mamut2.aster.pl>,
"Radek" <r...@z...net> wrote:
> Użytkownik "Jarek Spirydowicz" <j...@w...kurier.szczecin.pl>
>
> >> > Co najmniej nie tylko. Jeśli na przykład będę po nie musiał
> >> > jeździć na
> >> > drugi koniec miasta, to już odpadają.
> >>
> >> Pod warunkiem, ze koniecznie musisz je przywieźć do domu
> >> i musisz to robić codziennie, prawda?
> >> Bo jeśli tam gdzie są dostępne jest kino/sklep/kręgielnia/plac zabaw
> >> to czemu nie pojechać tam raz na dwa tygodnie na 6-8 godzin?...
> >>
> > Bo mam ochotę na pierogi, ale wolną tylko godzinę?
>
> Jak mam wolną godzinę i ochotę na pierogi, to "robię" sobie
> pierogi, zjadam i mam 40 min na pisanie na grupach ;)
>
A jeśli w lodówce akurat pusto, to pozwalasz działać wyobraźni...
> Nazwijmy to "świadomy wybór".
> Domowe jedzenie może jest smaczniejsze/zdrowsze,
> ale marketowe jest _wystarczająco_ smaczne/zdrowe
> przy niewatpliwej korzyści pt. "szybko/łatwo/bez stresu" ;)
>
Jasne. Sęk w tym, że dla wielu ludzi _nie_jest_ wystarczająco smaczne.
> Dziecięciem będąc widziałem przygotowywanie przetworów -
> odbywało się to oczywiście inaczej - totalna strata czasu.
>
Tu akurat ocena zależy od tego, w jakim stopniu ma się rozwinięty zmysł
smaku.
> Ale kupowało się te czereśnie w okresie gdy był sezon
> i sprzedaż odbywała się na skrzynki w cenie równej
> jednemu słoiczkowi ze sklepu - ja to tak pamiętam.
>
Aż tak dobrze nie było, aczkolwiek co do zasady się zgadza.
> >> O półproduktach natomiast mówiłem w kontekście
> >> przygotowywania posiłków ;)
> >>
> > To coś zmienia?
>
> No to, że jednak kilogram ziemniaków wychodzi taniej
> kupić w sklepie niż w restauracji.
> Paczka frytek Aviko też wychodzi drożej...
>
Czyli nic.
> >> A ja uparcie twierdzę, że jest to niska cena za mój czas.
> >> Coś tak jak Twój cennik na pierogi ;)
> >>
> > No i fajnie. Jeśli o mnie chodzi, to możesz się odżywiać dożylnie,
> > będziesz jeszcze mniej czasu tracił, nic mi do tego. Ale dla mnie
> > smaczny posiłek w towarzystwie rodziny nie jest stratą ani czasu, ani
> > pieniędzy.
>
> A jaki to ma związek z krojeniem, ugniataniem, mieszaniem,
> skrobaniem, płukaniem, szorowaniem, zmywaniem... ?
> Dla mnie _smaczny_posiłek_w_towarzystwie_rodziny_ również
> nie jest stratą czasu ani pieniędzy.
> Chrzanić się dwie godziny przed i jedną po - i owszem jest stratą
> czasu.
>
Cóż, mnie nie stać na własnego kucharza.
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
|