Data: 2004-09-24 12:06:17
Temat: Re: odpowiedzialno?ć (długie)
Od: Dunia <d...@n...o2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Andrzej Garapich wrote:
> Naprawdę, takie to proste? Po prostu rzucasz jednego i wiążesz się
> z drugim?
Dla mnie rozstania nigdy nie byly specjalnie bolesne. Jesli nie moglam z
kims wytrzymac albo bylam nim najzwyczajniej znudzona, to w zyciu nie
mialam problemu przestawic sie w mod single.
Zawsze myślałem, że to trauma, nieprzespane noce, szlochy,
> deprecha, uraz, zabliźnianie ran, powolne wracanie do równowagi...
He ? Mylisz chyba dwie rzeczy. Co innego, jesli ktos Ciebie rzuci, a co
innego, kiedy Ty podejmujesz decyzje o rozstaniu.
> A Wy tu mówicie, że to rach-ciach! Ciekawe...
Nie napisalam, ze te przychodzi latwo lub szybko. Zwykle potrzebne jest
wiele miesiecy (lat ?) wypelnionych sytuacjami o jakich np. pisala
Hanka, zeby zrozumiec, ze tak dalej byc nie moze.
I wtedy albo sie zwiazek konczy albo (jak pisala Hanka) pracuje nad
wlasnym podejsciem do sytuacji, by moc bez znieierpliwienia akceptowac
partnera.
Tak czy owak - wielka ulga, a nie trauma.
>
> Ja naprawdę myślałem, że drobne korekty w charakterze TŻ są
> łatwiejsze niż zmiana całego egzemplarza...
Drobne (jak te porozrzucane skarpetki) - tak, ale w tym watku mowimy
zdaje sie o czyms zupelnie innym...
D.
--
If a fish is the movement of water embodied, given shape, then cat is a
diagram and pattern of subtle air.
|