Data: 2009-06-30 09:32:55
Temat: Re: potworny kolega
Od: "Marchewka" <s...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Anka P." <t...@a...pl> napisał w
wiadomości news:h2b590$p21$1@srv.cyf-kr.edu.pl...
> sprawa kończyła się wizytą policji w szkole (teraz podobno takie procedury
> są, jak mi tłumaczyła koleżanka nauczycielka klas 0-3, czy to prawda?).
Pierwsze slysze. Ale moze to i dobrze. Chociaz w zerowce to bym sie nie
spodziewala. W starszych klasach, czy w gimnazjum...
> Dziecko, jak twierdzi matka, jest od roku pod opieką psychologa, ale
> psycholog, daje jakieś durne tablice motywacyjne z gwiazdkami
One nie sa durne. Tylko wymagaja konsekwencji jako _warunek_konieczny_...
> wymyśla inne głupie rzeczy, które nie działają, "no bo to głupie, a on po
> prostu ma taki charakter, że niego żadne metody wychowawcze nie działają".
... ale skoro matka ma takie podejscie i daje sie dzieciakowi terroryzowac
jego placzem, tupaniem i innymi tego typu zachowaniami, to jest raczej marna
szansa, ze kiedykolwiek uda jej sie dzieciaka wychowac.
> Pominę fakt, kiedy ciocia opiekująca się moimi dziećmi po szkole i
> przedszkolu, usłyszała komentarz, że Szymon (syn) musi chyba mieć dużą
> dyscyplinę w domu (czyli widocznie tłukę dziecko pasem z ćwiekami i każę
> klęczeć na grochu), bo się tak mało spontanicznie zachowuje, czyli nie
> bije dzieci, nie popycha, jeśli chce cos pożyczyć to pyta o to, czeka w
> kolejce na huśtawkę, mówi dzień dobry sąsiadom i prosi o kupno loda
> zamiast wymuszać krzykiem.
Uslyszala od mamusi tego "grzecznego inaczej" dzieciaczka? Kurka, zrobilabym
babie taka awanture, ze sama doszlaby do wniosku, ze trzeba jej slodkiemu
malenstwu zmienic szkole.
> W zeszłym tygodniu Szymon wrócił do domu ubłocony od czubka głowy aż po
> kostki, ponieważ ww opisany kolega raczył go w formie żartu i podczas
> zabawy obrzuć błotem (w sensie dosłownym). Zareagowała dopiero ciocia,
> która musiała krzyknąć, żeby przestał.
No, bo juz zaczelam podejrzewac, ze nawet ciocie czy wychowawczyni omija
dzieciaka jakby byl zgnilym jajem.
> Komentarzem matki było: "na niego nic nie działa, on taki jest po prostu".
Najczestsze wytlumaczenie durnych mamusiek. Skoro taki jest, to po kiego
grzyba w ogole biega z nim do psychologa? Zeby miec kolejne wytlumaczenie,
ze przeciez chodzi do psychologa, ale on glupie metody stosuje i nie
dzialaja na jej chlopczyka?
> Ja w domu się wściekłam. Szymon cielątkiem nie jest i potrafi sobie
> poradzić w różnych sytuacjach, z tym, że nie jest nauczony używania siły,
> przemocy fizycznej czy werbalnej, a jedynie to pomogłoby w tej sytuacji, z
> tym konkretnym kolegą.
Kurka, mam podobna sytuacje z corcia. Jest grzeczna, nie bije, nie wyzywa,
za co obrywa od tych, ktorzy sa tacy, jak ten "Wasz" ancymonek. Ciagle
ktorys z "radosnej" trojcy "naszych" ancymonkow ja popycha, uderza,
szczypie. A ona nawet nie umie oddac ani sie poskarzyc... Wiec wiem nieco,
jak sie mozecie czuc.
> Ta przyszła zapytac czy to prawda. I skomentowała, że to nie jest metoda
> wychowawcza, żeby zabraniać zabawy z innymi dziećmi i żeby jej nie
> wciskać, że jej syn klnie, bo to nieprawda. Potem obrażona poszła do domu.
Boszzzz. Nienawidze takich "rodzicow".
> I teraz jestem w kropce. Z jednej żal mi trochę tego chłopca, mimo, że
> nadal uważam go za rozpuszczonego i rozwydrzonego bachora.
Nie jest jego wina, ze tak jest uksztaltowany. To, ze rodzice nie podejmuja
odpowiedzialnosci za jego wychowanie, nie zalezy od niego. On jedynie bedzie
przez nich cierpial. Bo jest aspoleczny i dzieci oraz ich rodzice go nie
lubia, co radosne dla niego pewnie nie jest.
> Zachowanie chłopca to moim zdaniem przede wszystkim wina rodziców, którzy
> nie radzą sobie z wychowaniem w związku z tym nie reagują już na nic.
No, wlasnie. Natomiast inni rodzice nie musza wcale znosic takiego
zachowania i narazac swoje dzieci na przykrosci (czy nawet grozbe jakiegos
wypadku) z jego strony.
> Nie wiem co dalej. Czy twardo obstawać przy swoim zakazie? Czy może trochę
> odpuścic, bo to było za ostro?
Obstawac. Ty jestes odpowiedzialna za swoje dzieci, wiec jesli chcesz, by
nie doznawaly przemocy, czy by nie stala sie im krzywda ze strony innych
dzieci, to jak najbardziej uzasadnione jest, by niedostosowane dzieciaki
izolowac. W koncu Twoje dzieci nie maja obowiazku bawic sie ze wszystkimi.
> Karać tamto dziecko za to, że nie zostało nauczone przez rodziców zasad
> współobcowania z innymi?
Najlepiej byloby ukarac rodzicow, oczywiscie. Ale jak? W koncu ich dziecko
to wytwor ich indolencji, wiec dopoki sie nie zorientuja, ze takim
zachowaniem robia dziecku krzywde, to nie ma sily.
Jest tez inne rozwiazanie, ale ryzykowne i wymagaloby od Waszej cioci pewnej
wiedzy oraz odpornosci. Czego IMO od opiekunki wymagac raczej nie nalezy. W
koncu nie jest po to, by wychowywala cudze dzieci...
Iwona
|