Data: 2004-09-23 14:37:55
Temat: Re: pytanie do mężatek c.d.
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> napisał w
wiadomości news:ciulcd$rej$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
>
> > Użytkownik "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> napisał w
> > wiadomości news:ciui5p$cgp$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
>
> Odsyłałam Cię lub kogokolwiek do googli? Może Ci się grupy pomyliły, tu to
> się wyjątkowo rzadko zdarza :)
Odsyłała mnie Dunia w celu sprawdzenia co lubi popijać :))
>
> "znamiona nacechowanego emocjonalnie, krzywdzącego ogólnie stwierdzenia"
> (wybacz, mam wykształcene z elementami psychologii, wydało mi się to
> czytelne, dziwi mnie że dla osoby, która pracował w kuratorium i miała z
Ja to rozumiem ale to jest grupa pl. soc. rodzina a nie pl. sci. psychologia
gdzie używanie tego języka w dyskusji byłoby uprawnione a wręcz wskazane. I
uznaję, że to jest celowe działanie, które ma ne celu zdykredytowanie
oponenta....
I nie pracowałam a współpracowałam z kuratorium dla jasności sytuacji.
> 1. Autor wlał w swoją wypowiedź wiele rozgoryczenia (emocja)
> 2. Emocje te są czytelne w wypowiedzi (wypowiedź jest nacechowana)
> 3. Uogólnienie, jakie wysnuwa na podstawie swoich przykrych doświadczeń ,
Tym niemniej dziękuję za wykład :))
>
> To szlachetne, ze bronisz Grzech Otnika. Tylko, że ja go nie atakuję. Nie
> atakuję zwłaszcza jego skrzywdzonych emocji.
Nie sądze abym kogolwiek broniła, ja po porostu wypowiadam swoje zdanie w
tym temacie. Grzech broni się doskonale.... ale miło, że uważasz to za
szlachetne, choć zupełnie bezpodstawnie.
Przeciwnie, rozumiem, że ma
> prawo czuć się tak rozgoryczony i w tym rozgoryczeniu się pogłębiać.
> prostestuję tylko przciwko rozciąganiu tego sitka na wiele znajomych mi
> kobiet - i na mnie. Odmówisz mi tego prawa?
Nikomu nie odmawiam do nieczego prawa. A raczej więcej tych praw przyznaję.
Zgadzam się, że emocje go trują, zgadzam się, że jest skrzywdzony i
podpisuję się pod tymi, którzy uważają, że powinien znaleźć w sobie siłę aby
ten związek przerwać....
Ale nie mam wrażenia, że rozciąga to sitko na wiele kobiet. Ma prawo tak je
postrzegać po tym co przeżył. Mam wrażenie, ze jego twardy, męski post da
zdradzanemu więcej pożytku niż "różowe okulary" i mówienie, że wszystko
będzie super.... Sorry, że tak to zabrzmi ale to jest skrajna naiwność.Może
być wspaniale, może być super, ale będzie bardzo ciężko, będzie dużo
negatywnych emocji i sytuacji trudnych. I uważam, ze autor postu ma prawo do
bycia 100- krotnie bardziej podejrzliwym i nieufnym.. Niestety kobiety,które
spotkał Grzech chodzą po tym świecie i istnieję. Nikt nie wie ile ich jest
ale są....
>
>
> >Nie rozumiem co chcesz powiedzieć czy udowodnić takim stylem
> > prowadzenie dyskusji. Jednak twierdzę, że jest inaczej. Słowa Ottnika są
> > prawdziwe i dlatego nie mogą nikogo skrzywdzić...
>
> Zatem zdradzasz męża, krzywdzisz go świadomie, nie myślisz o
konsekwencjach?
> Tyle znaczyłaby "prawda" w tym kontekście.
Jak dochodzi się do takich wniosków? Ja tego nie rozumiem kompletnie.
Wytłumacz na czym oparłaś to twierdzenie...
>
> > A propos ogólnonych sądów- toż to przecież Ty- ostatnio pisałaś o tym,
ze
> > coś ZAWSZe wygrywa a inne ZAWSZE przegrywa.....Nieprawdaż?
>
> Jeżeli chodzi Ci o to, że moim zdaniem dobro ZAWSZE zwycięży nad złem, to
> owszem, pisałam o mojej niezachwianej w to wierze. Wierzę w to na
przekór
> wszystkim bolesnym doświadczeniom, przez które dane mi było przejść.
> Wykorzystałam je do osobistego rozwoju, na którym szczególnie mi zależy i
na
> tej też podstawie niezachwianie twierdzę, ze każdy w dużym stopniu jest
> kowalem własnego losu.
>
> Jeśli natomiast miałaś na mysli coś innego - doprecyzuj, proszę.
Miałam na myśli, że używanie słów Nigdy, Zawsze, Wszyscy, Nikt itp to są
sądy ogólne. Grzechowi odmówiłaś do nich prawa a sama możesz?
Jeszcze jedno- ja też mam niezłomna wiarę w to, że dobro, prawda, uczciwośc
zawsze będą górą. Wierzę w ludzi, akceptuje ich jakimi są. Jednak nie robię
tego naiwnie i bezkrytycznie.
> > A jesteś pewna, ze to do mnie skierował? Jakoś nie sądzę - choć zawsze
> można
> > sie autora zapytać.... Powiedz wprost- uważasz, ze moje posty są takie?
>
> Nie uważam. Przeciwnie, uważam że większość takimi nie jest. I dlatego
> pozwoliłam sobie nie zgodzić się z tym kolejnym niepoprawnym uogólnieniem.
> > z czym się zgadzasz. Nie atakuję Cię, nie broń się tak zaciekle.
Ok- nie uważam, że się bronię ale pouczona (przez Dunię), że to Usenet nie
Wersal staram się być ostrożna i precyzyjna.
> Okularowy róż to moja życiowa postawa. Mimo doświadczeń. Zaręczam, ze są
to
> doświadczenia, które mało kto chciałby powtórzyć. Tylko że ja moją pogodę
> ducha czerpię z niezbitej pewności, że żyć warto, świat jest piękny, a
> cierpienie tyko przydaje sensu istnieniu. I że najpiękniej w życiu jest
się
> odradzać.
Margolko! Wiem i czuję to w Twoich postach. Moja postawa to sa okulary
zwykłe- ani różowe ani czarne. Neutralne. Wiesz mi, że moje życia dało mi
tyle lekcji, że powinnam chyba miec ze 100 lat. I zawsze zgodnie z zasadą co
mnie nie zabije rozwiązywałam moje problemy. Tutaj zaczęłam pisać z intencją
rozwiązania kolejnego- ale jakoś mi przeszło.
>
> Dana mi od Boga radość życia i optymizm mimo wszystko, wiara w człowieka,
w
> to, ze umie naprawiać swoje błędy - pozwalają mi wierzyć, że każdy, kto
mnie
> skrzywdził, zasługuje na wybaczenie i że to wybaczenie mnie pozwoli żyć
bez
> żalu, goryczy i złości, które trują tylko mnie, obiektowi nie czyniąc
> najmniejszej szkody - a temu komuś moje wybaczenie pozwala uwierzyć w
> lepszą stronę swojej osobowości i daje mu szansę zaduśćuczynienia - to są
> cechy, które bardzo sobie w sobie cenię.
> Dlatego z byłym mężem mogę rozmawiać po przyjacielsku.
> Dlatego z byłymi partnerami mam spokojne, nieemocjonalne relacje -
wszystko,
> co miało być załatwione, zostało załatwione. Lubimy się.
> Dlatego wszyscy moi codzienni i epizodyczni przyjaciele mogą się zawsze
nimi
> czuć - nawet jeśli wyrządzili mi świństwo wiedzą, że pomocy im nie
odmówię.
> Pisząc to, mam na myśli calkiem konkretne sytuacje. Wybaczenie przychodzi
z
> trudem, ale to piękny trud. Ma szansę powodzenia tylko wtedy, gdy tym
> wybaczeniem nie chcemy nic wygrać. Można wybaczyć komuś, ale od niego
> odejść, zeby nie dać mu okazji do krzywdzenia siebie po raz kolejny.
> Wybaczyć tylko po to, by nie trzymać w sobie żalu. Ale nie można naprawd
> wybaczyć, jeśli chcemy coś dostać w zamian - miłość, wierność,
> ustosunkowanie towarzyskie, korzyści majątkowe i jakiekolwiek inne, poza
> wybaczeniem samym w sobie.
>
> Świętą nie jestem. Czasem gryzę, pluję, mściwie ironizuję i mam wiele
innych
> grzechów na sumieniu. Ale lubię wierzyć, ze w ostatecznym rachunku będę
> umiała dochować wierności swoim zasadom. A zasadę mam jedną - wierzę, ze
> dobro weźmie we mnie górę nad złem i ku temu kieruję moje wysiłki. Nie
> zawsze skutecznie, prawda. Ale gdybym swiętą została już dziś, co robić
> przez resztę życia?
>
> I możesz sobie do woli wciskać mnie w ramki świętej naiwności - jeśli tak
> ona wygląda, to daj mi Boże w świętej naiwności tkwić dozgonnie. Mam
jednak
> niejasne wrażenie, ze dojście do tego stanu wbrew pozorom kosztowało mnie
> dużo wysiłku. Może nawet łez. Nie pamiętam, wybaczyłam :)
>
> I tak sobie myślę, że stąd już tylko krok do Świętego Spokoju ;)
Nic wycinam bo wszystko piękne i prawdziwe. Tylko jedno trzeba wziąć pod
uwagę- do wybaczenia każdy musi sam znaleźć drogę. Swoją własną, niektórzy
idą bardzo długo, inni szybko.... Daj każdemu szansę aby ją odnaleźć.
uwielbiam ludzi w różowych okularach sa niezwykłymi przyjaciólmi, dają morze
energii i wsparcia ale równocześnie czasem rozleniwiają, zupełnie niechcący
ofiarują namiastki zamiast prawdy
Z całego serca pozdrawiam
Kaśka (udająca się na zebranie...)
|