Data: 2001-09-18 22:30:12
Temat: Re: rady, rady, rady.... a propos odpowiedzialnosci
Od: Carrie <c...@b...gnet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
18 Sep 2001 01:20:02 -0700 Nina Mazur Miller
<n...@p...ninka.net> nadmienił(a):
>No i cos sie tak do biednej Carrie przyczepil.
Ja się wcale nie czuję biedna ;)
Co mnie nie zabije, to wzmocni... A czyjeś ironizowanie na pewno nie
ma znów tak wielkiej wymowy ;) Szczególnie, że o jego autorze
kompletnie nic nie wiem. On o mnie także.
>Polak potrafi? a moze Polak robi bo musi?
>
>Dodam od siebie, ze wtedy nie stac mnie bylo na prywatnego lekarza.
Dzięki, Ninka :) Wbrew pozorom to wcale nie są odosobnione przypadki.
A ja i tak uważam, że ile człowiek może się sam dowiedzieć, tyle się
dowiedzieć powinien. Czekanie z założonymi rękami na lekarza, który
sam na pewno odgadnie, co to za choroba i z całą pewnością zaordynuje
właściwe leczenie, nie wydaje mi się najlepszym pomysłem. Może
dlatego, że dla mnie lekarz to nie jest istota wszechwiedząca ani
wszechmogąca ;)
>W kazdym normalnym kraju za takie potraktowanie mozna lekarza podac do
>sadu i wygrac.
Ech... Gdybym mogła wyegzekwować cokolwiek od każdego lekarza, który
nie miał pojęcia, co mi dolega i jak to wyleczyć, to bym była bogata
;))) Albo nie miałabym teraz połowy problemów :/ I pewnie mnóstwo
innych osób też.
Co oczywiście nie zmienia faktu, że mimo wszystko lepiej jest iść do
lekarza, niż leczyć się na własną rękę...
Pozdrawiam, Carrie
PS. Udały Ci się wakacje? :)
|