Data: 2001-09-18 22:30:54
Temat: Re: rady, rady, rady.... a propos odpowiedzialnosci
Od: Carrie <c...@b...gnet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tue, 18 Sep 2001 01:58:06 +0200 "krzysztof\(ek\)"
<k...@p...onet.pl> nadmienił(a):
>Stanow depresyjnych nie leczy sie lekami nasennymi !!!
>Mozna dobrac odpowiedni lek antydepresyjny, ktory wykazuje dzialanie
>nasenne, ale podaje sie lekow nasennych.
>Ich sie nawet nie przepisuje osobom depresyjnym ze wzgledu na ryzyko
>przedawkowania (proba samobojcza).
>Lekami nasennymi na pewno nie wyleczysz depresji.
Czy psychotropy i silne leki antydepresyjne nie mają przy
przedawkowaniu śmiertelnych skutków? Czy to dotyczy wyłącznie leków
czysto nasennych?
Dopiero co ktoś napisał, że podczas zażywania antydepresantów czuje
się ciągle senny.
>Nie pisalem o zrozumieniu. Pisalem o lekach nasennych w depresji.
>Pisalem o bezmyslnych radach opartych na lekturze jednej "ksiazki
>medycznej"
Kto powiedział, że jednej? Zapomniałeś też o lekarzu, w końcu to on mi
przepisał leki.
I jeszcze jedno: odnośnie leków - to _nie_ były rady, tylko najpierw
opis sytuacji, a potem już polemika z Tobą.
> i doswiadczeniach "osoby, ktora przezyla (...) i czasami ma
>nawroty, z
>tym, że nie wiem, czy silne".
To akurat dotyczyło mojej koleżanki, która miała głęboką depresję i
była leczona zupełnie inaczej. Czytaj dokładniej posty, do których się
odnosisz.
[Eva]
>> Jak myślisz - czy depresja to coś znanego tylko w cywilizacji
>Zachodu;) ?
>> Jakoś sobie z nią ludzie przez wieki radzili.
Myślisz? Czytałam, że depresja jest właśnie jedną z chorób
cywilizacyjnych. Dawniej ludzie po prostu nie mieli czasu na takie
choroby.. A może się to inaczej nazywało: wapory, globus albo wręcz
opętanie ;)
>> Zamiast psychiatrow mieli ( i mają tam gdzie ich nie ma ), jakieś inne
>sposoby.
>> Gdzieś tam może to być szaman przepędzający złe duchy, u nas może to
>być napisana zrozumiałym dla
>> laików;) książka.
>> Oczywiście jeśli stan pozwala w ogóle się skupić lub mieć chęć na
>czytanie.
>> Dlatego mówię o stanach depresyjnych, nie o głębokiej depresji - w tym
>musi zapewne dopomóc lekarz.
I to dokładnie miałam na myśli :)
>hmm... kiedys lekow tez nie bylo i jakos ludzie zyli.
>ale czy umieli sobie ze wszystkim poradzic?
Jeśli sobie poradzili, to żyli dalej. Jeśli sobie nie radzili - cóż,
selekcja naturalna... Patrząc pod pewnym kątem, życie było wówczas
prostsze.
Dzisiaj jeśli ktoś sobie z czymś nie radzi, szuka osoby, która mu
pomoże, albo która wręcz rozwiąże problem za niego. I to jest imho
przerzucanie odpowiedzialności za własne życie i własne czyny na
innego człowieka.
Czy to jest słuszne?
Pozdrawiam, Carrie
|