Data: 2006-02-06 18:03:15
Temat: Re: róbta co chcę...
Od: BrokenglaSS <m...@p...przed.wyslaniem>
Pokaż wszystkie nagłówki
PowerBox @ 6.02.2006, 18:27:
>> czasem
>> postępowanie kobiet z mężczyznami bywa tak zagmatwane, że naprawdę ciężkim
>> wyzwaniem jest odgadnięcie czyiś intencji lub dopasowanie czy kobieta jest
>> zainteresowana facetem czy też olewa go albo, co gorsza, niecierpi.
>
> - to jest kwestia Twojej kalibracji na jej IOI/IOD a nie samej teorii.
> Jeżeli daje się dotykać albo dotyka Ciebie to jest do jakiegoś stopnia
> zainteresowana - tylko kwestia do jakiego ;-)
No wszystko niby proste i piękne, ale dotykanie się czy trzymanie za ręce
nie występuje w początkowym etapie znajomości. W tym okresie, IMHO, raczej
się tylko rozmawia bez dotyku, więc można jedynie wysnuć pewne wnioski na
podstawie samych słów i bezdotykowej mowy ciała.
> To samo jak przejawia
> inicjatywę i wznawia rozmowę, jak zostaje kiedy inni wychodzą, kiedy się
> śmieje, kiedy pyta o imię, wiek i o Twoją dziewczynę, kiedy przejawia pewną
> charakterystyczną mowę ciała (np. dotykanie włosów ale generalnie są o tym
> całe książki), kiedy wraca po tym jak musi wyjść, kiedy utrzymuje kontakt
> wzrokowy, kiedy buduje poczucie komfortu, kiedy wypatruje Twoich reakcji
> itd.
> Na tej podstawie można zbudować kilka bardzo manipulacyjnych(!) testów - np.
> zatrzymać rozmowę i zobaczyć czy ją wznowi, rozluźnić uścisk dłoni (ale nie
> zabierać ręki) w czasie przechodzenia gdzieś razem i zobaczyć czy sama się
> trzyma, itd.
No tak, ale załóżmy, że to kobieta mnie testuje, a ja pozostaję obojętny,
aby nie wydało się na samym początku, że oczekuję czegoś więcej niż zwykłej
znajomości. Cóż więc? Jeśli jej zależy to może dalej mnie testować lub też
pozostać obojętną (zgodnie z Twoją opinią z pierwszego postu).
Wiesz, opisałeś to bardziej z punktu, gdzie facet jest tym zdobywającym i w
moim mniemaniu tylko na naszej płci się skupiasz, a kobiety sprowadzasz do
roli obietków pożądania. Rozumiem, to jest tylko pogląd od strony czysto
technicznej, ale chyba każdy sobie zawraca głowę, co druga osoba o
mnie^Wnas (freudowska pomyłka? :P) myśli. Samym testowaniem (tym
przedstawionym przez Ciebie powyżej) odgadniemy tylko jakimi instyktownymi
uczuciami ktoś się do nas kieruje, a nie co naprawdę o nas myśli w swoim
logicznym, już nie kierowanym instyktami móżdżku. Bo co z tego, jeśli dwie
osoby się sobie podobają, a jedna z nich nie jest, w swojej opinii, gotowa
do związków i angażowania się?
--
hope, fate {
display: none !important;
redirect-to: url(http://warum.jogger.pl/);
}
|