Data: 2004-01-23 16:10:12
Temat: Re: rosol
Od: Ti`Ana <yennefer12*antyspam*@go2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 23 Jan 2004 16:42:45 +0100, Waćpanna lub Waćpan *batory*, w wiadomości
news:<56d1.000007b4.401140f5@newsgate.onet.pl> zawarł, co następuje:
> No, oczywiście, wszyscy Państwo posiadają gosposie, albo przynajmniej jedną
> osobę niepracującą w rodzinie, aby codziennie mogła przygotować świeży obiadek.
> (Jak coś zostanie do następnego dnia to się oczywiście wyrzuca). Zakupy robicie
> codziennie - wszak na drugi dzień jest juz nieświeże. Nigdy na dżemie (a
> zwłaszcza na przecierze pomidorowym, pasteryzowanym) nie pojawiła się Wam
> plamka pleśni, a jeśli już to od razu taki dżem lądował w sraczu. Żywność z
> najmniejszą oznaką "nie pierwszej świeżości" jest od razu wyrzucana, bo się
> przecież nawet dla psa nie nadaje. A z jabłka nigdy nie zdarzyło się Wam
> wykroić najmniejszej brązowej plamki - takie jabłko przezież nadaje się tylko
> do wyrzucenia
Agnieszko, ależ skąd.
Tu trzeba tylko podejśc logicznie - obiad można zrobić na dwa dni, ale
trzeba schować do lodówki, lub przechować w inny odpowiedni sposób (balkon,
wyjęcie warzyw z rosołu etc). Wedliny nie trzeba kupować na cały tydzień,
jeśli łatwo się psuje. Z jabłek, które mają plamkę można ugotować kompot.
Jeśli jednak cokolwiek ma pleśń, to wyrzucam. Jeśli jest przekroczona data
ważności to wyrzucam, jeśli jest to jakiś biały ser, kefir, czy cos, co
łatwo się psuje. Jeśli wygląda na jadalne i straciło tylko jeden dzień to
pozytkuję. Ale nie zamierzam dla fałszywej oszczędności ryzykować zdrowia
swojego i rodziny (bo pies żre wszystko, maniak kwaśnego twarogu :)). Lepiej
zaplanować zakupy, dbać o warunki przechowywania produktów i nie ryzykować.
--
Pozdrawiam, Ti`Ana
"Wbrew obiegowej opinii langusta żywi się wyłącznie owocami morza,
choć gdyby mogła - jadłaby dżem."
http://pyrypy.poznan4u.com.pl/pyrypy.php?state=showu
ser&userid=39040
|