Data: 2004-06-07 08:06:24
Temat: Re: siła przyzwyczajenia
Od: "Natalia" <k...@p...do_not_type_it.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Gucio" <g...@b...pl> napisał w wiadomości
news:ca048a$ei3$5@as1-29.poznan.dialup.inetia.pl...
> Z dziewczyną dzielimy się tak - ona gotuje - bo to bardzo lubi, a ja
> zmywam - bo ona tego nie lubi - a ja nigdy tego nie robiłem, ale teraz
nawet
> polubiłem (może dlatego, że zmywam maksymalnie kilka talerzy, a nie np. 40
> :-)))
ha.
to zmywanie to taki "pozorny" podział dla mnie
niby jest oki, facet też coś robi, czyli zmywa
(już lepiej niż nic, zgadza się!)
ale to kobieta się nastoi przy garach
naobiera różnych warzyw
(BTW, wiecie co teraz w międzyczasie robię ? ;)
zupa pomidorowa, czekam aż się pogotuje, zanim wyjdę z domu muszę ją jeszcze
zaprawić)
> Na pewno nie możesz się upierać, że Ty nie będziesz gotować, bo on na
pewno
> się spodziewa, że będziesz.
a tak w sumie, to czemu mam JA ustępować? ;))
mnie nauczono, że kobieta nie gotuje, chyba że to lubi ;) (a to, niestety
nie mój przypadek;))
- no i widzicie, będzie kłopot :)
> Jaki kompromis? Popróbuj coś gotować, może Ci się spodoba i kompromis
okaże
> się niepotrzebny.
próbuję i staram sie cały czas
właśnie dlatego, że nie muszę codziennie po 8 - 10 godzin siedzieć w pracy
eksperymentowałam z chińskm żarciem, nauczyłam się od podstaw robić karkówkę
z orzechami po chińsku i kurczaka w brokułach ;) (bez pomocy żadnego knorra)
ale już np. nie widzę siebie robiącej pierogi, kluski parowe, knedle, i inne
wynalazki tradycyjnej kuchni
(a swoją drogą gdyby nie obiady u babci i teściów, pewnie nie wiedziałabym w
ogóle co to za potrawy, hehe)
A zawsze możesz iść do pracy, a do domu zatrudnić jakąś
> panią do gotowania / sprzątania
ja właśnie mówię o sytuacji w której ja pracuję w stałych godzinach poza
domem ;)
nie wyobrażam sobie siebie wracającej po pracy o 17 do domu albo i później
i pierwsza rzecz jaką robię to do garów
(wiem, wiem, duża część kobiet tak właśnie żyje, i nie widzą w tym nic
dziwnego)
jeśli zaś miałabym być kurą domową
nie robiącą zawodowo nic, to owszem, gotowałabym ;)
właśnie choćby dlatego, by mieć jakieś zajęcie
lub po prostu jeść na stołówce - to ostatnie
> często wychodzi taniej, niż gotowanie w domu.
> I przynajmniej nie wpadniesz w depresję z nudów :-)
myślałam o stołówce ;)
to wyjście "przejściowe"
skończy się chodzenie na stołówkę i i tak zostanie stary kłopot, kto ugotuje
obiad ;)
>
> To tyle, co mam do powiedzenia :-)
całkiem dużo ;)
pozdrowienia
natalia
(idę zaprawić tę zupę)
|