Data: 2006-09-09 23:28:26
Temat: Re: stanowcze T/N dla wychgodzenia dziewczyny z kolezankami na tance
Od: Quasi <q...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
elGuapo napisał(a):
>>> ona powinna czuć się wobec mnie zobowiązana,
>> Co znaczy "powinna"??? Nic nie "powinna".
> Może się zdecydujesz, czy rozumiesz określenie 'powinna', (...)
Rozumiem, ale Ty nie zrozumiales chwytu retorycznego. Ale, mniejsza o to.
>> Wiernosc kobiety, to tylko meska fanaberia,
> Kobiety od mężczyzn również oczekują dość powszechnie
> wierności,
Ale nieco mniej - generalnie sa wyraznie mniej zazdrosne.
> więc to nie tylko męska fanaberia.
Nie tylko, choc natura i skala tych fanaberii jest u obu plci nieco inna.
>> prymitywne oczekiwanie jej stalego partnera, a nie
>> zadna "powinnosc", "obowiazek".
> Na jakiej podstawie oczekujesz od silniejszego sąsiada, że Ci siłą
> nie odbierze majątku?
De facto sasiad wcale nie jest silniejszy ode mnie, wszak mam za soba
panstwowy system prawny i policje...
>> Ona Ci robi grzecznosc i łaske, ze Cie nie zdradzi.
> Silniejszy sąsiad też wyświadcza Ci grzeczność i łaskę
> pozwalając Ci zachować majątek, zamiast odbierać Ci go siłą, co
> uczyniłby przecież bez najmniejszego trudu.
Nie. On to robi pod presja prawa i ostracyzmu spolecznego. A cudzoloztwo
nie jest prawnie zakazane...
>>> a nie od postronnych facetów
>>> oczekiwać miałbym nienadskakiwania mojej partnerce - u nich to nadskakiwanie
>>> wcale mnie nie dziwiło, skoro sam jestem facetem i skoro uznałem moją partnerkę
>>> na wartą nadskakiwania.
>> Alez oczywiscie, ze tak. Tylko co z tego??? Czy ta swiadomosc sprawia,
>> ze adoratorzy sa dla Ciebie mniej wkurwiajacy? Bo dla mnie nie...
> A dla mnie tak.
Hmmm... Nie wierze :-)
> Nie jestem hipokrytą - skoro mnie samego laska rusza,
> to nie dziwię, się że i innych rusza.
Ja tez sie nie dziwie, co nie zmienia faktu, ze sie wkurwiam.
> (...) oczekuję lojalności od pozostałych
> samców świata,
Nikt od samcow nie "oczekuje" lojalnosci, podobnie jak nie "oczekuje" od
pogody ze bedzie ladna...
> BTW: a czy uderzyłbyś kobietę dla jej własnego dobra?
Tak. Tyle, ze nie moge sobie wyobrazic sytuacji, w ktorej uznalbym ze
uderzenie bedzie dla niej dobre...
> (...) To nie z 'nadskakiwaczem' zawarłem pewien
> układ (choćby i domyślny), a z moją kobietą (...)
I co z tego? Ja sie nie wkurwiam na nadskakiwacza, ze to ze lamie jakis
wyimaginowany uklad, lecz za to, ze nadskakuje...
>>> To od kobiety oczekiwałem lojalności wobec mnie,
>> Tego mozna tylko oczekiwac...
> I dość powszechne są te oczekiwania.
Tak. No i?
>>> a nie od postronnych gości
>> Ja nie oczekuje od goscia lojalnosci, ja "oczekuje" znikniecia z
>> powierzchni ziemi... ;-)
> I tego właśnie nie rozumiem. Co więcej - jakiś absurd dla mnie w
> tym tkwi - bo skoro ja uznałem kobietę za warta zachodu, to nie
> powinno być dla mnie zaskakujące, iż i inni za taką ją uznają.
I nie jest dla mnie zaskoczeniem. Ja przeciez nie pisze o "zaskoczeniu"
lecz o "wkurwieniu" - nie mozesz tego pojac???
> BTW - to może zdradzać kolejną różnicę pomiędzy lewicą, a
> prawicą.
Ech, jakby inaczej...
(ciach) zieeeefff! :OOO
>>> - nie oni zapewniali mnie, że jestem jedyny na całym
>>> świecie i inne ecie pecie.
>> Ale takie "zapewnienia" to czysta kurtuazja i sa co najwyzej "na czas
>> okreslone", jesli w ogole kiedykolwiek sa szczere...
> Co Cię łączy z Twoja kobietą?
Uwazam, ze jestem zakochany. Ona deklaruje to samo.
> Czy uprzedziłeś Ją, że jeśli
> tylko lepsza od niej zwróci na Ciebie uwagę, to Ją natychmiast
> opuścisz?
Nie, jesli "zwroci sie lepsza", tylko jesli jakas inna wywola we mnie
emocje, ktore przelamia moj pakiet uczuciowy wobec aktualnej partnerki
(w tym przywiazanie, poczucie lojalnosci, przyjazn etc.), co poki co
wydaje mi sie skrajnie malo prawdopodobne.
Tak, "uprzedzilem". Przeciez to truizm.
> bo w naszej kulturze generalnie przyjęte jest, iż po
> przekroczeniu pewnego progu, można oczekiwać od partnera pewnej
> głębszej lojalności poza zwykłym 'jestem z Tobą dopóty, dopóki
> wyciągam z tego przy każdym naszym spotkaniu bezpośredni zysk' i
> obawiam się, że Ona również może pewnej lojalności od Ciebie
> oczekiwać.
Lepiej zbyt wiele nie oczekiwac, zeby sie pozniej zbyt mocno nie
rozczarowac...
> Ty od Niej pewnej lojalności nie oczekujesz?
"Oczekuje" - w sensie: chce, by byla lojalna, marze o tym, by byla
wierna i domyslnie zakladam, ze taka jest ("domniemanie
wiernosci/lojalnosci").
Jednak swoim chciejstwem nie probuje zaklinac rzeczywistosci i biore pod
uwage mozliwosc, ze mnie zdradzi... To truizm.
(...)
pozdrawiam
Quasi
--
"Nothing in Biology Makes Sense Except in the Light of Evolution"
Theodosius Dobzhansky
|