Data: 2003-11-13 11:33:37
Temat: Re: stołówki PRLu
Od: "Kinga Macyszyn" <k...@b...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Bar MIS to w ogole bylo COS.....mysmy z kolezanka tam chodzily
> codziennie w czasie studiow...kupowalysmy doz...ale wiekszosci po
> pol porcji...w kolecje paragonem do wydawania, najczesciej
> zmienialysmy zdanie i liczac z reszta w rozumie zamienialysmy pol
> barszczu z pasztecikiem na cale pyzy i kompot, albo polowe
> koputek i kompot na pieczen wpieorzowa...a moze jej pol...taka
> duza rumiana pani, co tam wydawala to jak nas widziala to JUZ
> miala poploch w oku.....
>
To TY z Wrocławia? TEŻ? Niech no cię uściskam ... :))
Jak widać każdy gdzie indziej wyemigrował.
Mój ojciec, który tam kiedyś wpadl, bo pracownik akademicki, a niegdyś
student UWr, przeżył chwile wielkiego wzruszenia, kiedy talerz z zupą i
drugi z racuchami podala mu ta sama pani, co dwadzieścia lat temu...
Już nie mówiąc o tym, że pierogi to tam zawsze były, i są towarem
deficytowym (siostra obecnie studentka) ;))
Tam zawsze było kilka(naście) określonych potraw, które można było jeść i
śmiesznie zawsze było w październiku, kiedy czlowiek obserwował jak się
"nowaki" np. z kapustą zasmażaną nieświadomie męczą... ;))
--
KingAM
[muchoza bakterioza]
farsiafa
|