Data: 2004-07-24 19:58:05
Temat: Re: więzienie z kilogramów
Od: "jbaskab" <j...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Paweł Niezbecki" <s...@p...acn.wawa> napisał w wiadomości
news:cdtuml$tq8$1@mamut1.aster.pl...
> Natek<n...@o...pl>
> news:xn0dl5l4ck2pwv001@news.onet.pl:
>
>
> "Moja znajoma powiedziała o sobie kiedyś ciekawą rzecz: ona to tylko
> ta 58-kilogramowa dziewczyna w srodku:)" można rozumieć jako m.in. decyzję
o
> nierobieniu nic z nadwyżką ponad 58 kg,
> bo przecież 'ona to nie te nadmiarowe kilogramy, tylko
> pięćdziesięcioośmiokilogramowa dziewczyna w środku'.
>
> Określiłem to jako 'niebezpieczne' pewnie na wyrost (bo słowa przytoczone
> przez jbaskab zostały zapewne wypowiedziane przynajmniej częściowo
> autoironicznie czy żartobliwie), ale w ekstremalnej postaci taka postawa
> może doprowadzić do sytuacji z postu otwierającego ten wątek (odczucia, że
> jest się pięknym w środku, tylko nikt tego nie widzi przez kilogramy). I
> klops, że tak powiem.
>
> A przecież 'nie można kochać kogoś, w kim nie byłoby choć trochę w i d z
i
> a l n e g o piękna', że przytoczę z pamięci słowa Simone Weil
(wyróżnienie
> moje).
Się wytłumacze:)
Zostało to powiedziane może i troche autoironicznie ale wiecej w tym było
zagubienia i niezgody na rzeczywistość. Jest to dziewczna, ktora ma za soba
okresy drastycznych diet, łącznie z dietą atkinsona, kwaśniewskiego,
montigniac'a (wybaczcie, nie wiem, jak sie to pisze) i drakońskimi
ćwiczeniami.
Przez prawie półtora roku była na ciagłych głodówkach: dwa tygodnie
głodówki/dwa tygodnie okres przejściowy,
czterdzieści dni głodówki/ miesiac przerwy. W ciagu roku spadła o 40
kilogramów. Ale doprowadziała do tego, że na ostatniej miesiecznej głodówce
schudła kilogram. Potem trzy
miesiace stresujacej pracy, problemy w zyciu prywatnym i 30 kg wiecej.
Praktycznie puchła w oczach spiac po 12 godzin na dobę i jedzac niewiele co.
Była kompletnie bezradna.
Zmiana? Cos zrobić?
Bardzo łatwo sie mówi. Obecnie znów ponad setka. Metabolizm tak obiżony że
może praktycznie nic nie jesc i nie chudnie. Oczywiscie nie jest bez winy.
Bark jej cierpliwości i systematczności. Po trzech-czterech miesiacach
kazdej diety, gdy efekty są małe, rzuca wszystko w diabły. Tą "szczupłą
dziewczynę" odebrałam jako taka wewnetrzną podporę, która mówi : "mimo tego
co
mówia inni, mimo tego co widzę w lustrze nie mogę być taka okropna. Ja to
coś innego niz ta masa, która mnie otacza."
Zmienic? Według mnie musi najpierw poukładać swoje zycie, a kilogramy
zostawić w spokoju. A jak je zmieni jeżeli to one nie pozwalają jej się
spotkać z drugim człowiekiem, powoduja że mimo wspaniałych mozliwości
podchodzi do kazdego zadania z założeniem "jestem nikim?" I to załozenie
potwierdza kazda nieudana próba zrzucenia kilogramów?
Aska
|