Data: 2013-01-25 20:10:29
Temat: Re: yczenia
Od: iusr <i...@u...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2013-01-23 16:44, Ren@t@ pisze:
>
> Użytkownik "Paulinka" napisała w
> wiadomości news:kdhgps$siv$1@node2.news.atman.pl...
> |W dniu 2013-01-19 14:29, Ren@t@ pisze:
> |
> | > | Chcialabys zgwalcone kobiety, ktore zaszly w ciaze
> | > | zmusic do urodzenia dziecka?
> | >
> | > Tak. Zmusić je by nie zabijały także własnego dziecka. Nie muszą potem
> na
jak mozesz sobie uzurpowac prawo do zmuszania kogokolwiek do
czegokolwiek?
ty jestes gwalcicielem.
> (...)
> | Bezsensu zupełnie. Bronisz życia przecież.
>
> Tak. Życia niewinnych i bezbronnych istot przynależnych do mojego gatunku.
a jak sa winni to na krzyz :)
no, chyba ze sa z pozamacicznej, to wtedy mozna eksterminowac.
> Twój wybór? Bo ja powstrzymam aborcję itd.
to ci sie tylko tak wydaje :)
> (...)
> Na razie dla mnie ważne jest, żeby w wyniku tych dyskusji choć parę osób
> przeskoczyło tą barierę i przyjęło do wiadomości, że można życie płodu cenić
> wyżej
moze tego nie wiesz, ale twoje szanse maleja z kazdym twoim slowem...
> | Tego gwałciciela ktoś urodził.
>
> W przypadku tego gwałciciela byłaby to konsekwencja jego działania. A w
> przypadku płodu co?
konsekwencja zdrowia psychicznego matki i poswiecenia dobra jednostki
dla dobra ogolu (czyt. rodziny)
> (...) [o kobiecie po gwałcie]
> | > Nie wydaje mi się jednak, żeby
> | > aborcja mogła jakoś znacząco poprawić stan psychiczny.
nie masz absolutnie zadnych kompetencji zeby tak twierdzic.
> | a Ty byś chciała, żeby urodzenie dziecka z gwałtu było proste?
>
> Chciałabym. Ale nigdy nie uwierzę, że jest proste. Życie ogólnie nie jest
> proste, zwłaszcza życie po gwałcie. Wierzę jednak, że można zdobyć się na
> ten trud i go nie zabić - dla dobra wszystkich w to zamieszanych.
>
dla dobra?
> | Przynajmniej pierwsze 3 miesiące to przygotowanie psychiczne do myśli,
> | że będzie się matką. Niektóre kobiety wymarzone dziecko po urodzeniu
> | traktują jak wroga.
>
> Ale czy to oznacza, że powinny go zabić nim się urodziło bo jak już się
> urodziło to nie wypada?
dokladnie tak. ustawodawca tez tak twierdzi.
> (...)
> No niech będzie, że dlatego tego nie rozumiem - faktem jest, że nie
> rozumiem. Skoro Ty rozumiesz i może potrafisz podejść z mniejszymi emocjami
> niż poprzednia rozmówczyni to spróbuj mi to wyjaśnić. Najlepiej "jak krowie
> na rowie". (...).
tobie sie nie da tego wyjasnic :) to tak samo jakby ktos probowal cie
przekonac, ze osobowy bog nie istnieje :)
nie uwierzylabys nawet Einsteinowi.
> (...)
> No bo jak jest prawnie dozwolona, refundowana i dla niego to nie jest
> człowiek to ja się nawet nie dziwię, że się znajdą tacy co nie chcą żeby im
> się żona roztyła i jeszcze na kilka dni/tygodni była niewpełni funkcjonalna
> z racji porodu - i których na dokładkę będzie guzik obchodziło co na to żona
musisz byc prowokatorka, bo nikt o zdrowych zmyslach nie napisalby
czegos takiego
> [ciach bzdety]
> Może i tak ale nie mogę mieć o to do niego pretensji bo to po mamusi.
> Ja miałam 6,5 roku jak urodził się mój najmłodszy brat. Jako, że obiecali mi
> siostrę a przywieźli brata upierałam się, że mają wrócić do szpitala i
> wymienić na siostrę, jak obiecali. Dopiero moja ciotka ze mną porozmawiała (...)
twoje wynurzenia sa naprawde rozbrajajace, co najmniej tak, jak
analogie przez ciebie serwowane
> Przerwać cudze życie czy nie?
> Dla mnie to nie jest pole do podejmowania decyzji.
to nie podejmuj. nikt cie nie prosi o rade.
> A tak z drugiej strony co sądzisz o osobach które np. straciły nogę w
> wypadku i nie mogą zamknąć tej karty? Bo IMHO pole do podejmowania decyzji
> jest podobne.
kto rozumie analogie reka w gore.
> Gwałt nastąpił. Stało się i ofiara nie miała nic do decydowania.
> Zapłodnienie też było poza decyzją ofiary. Teraz może tylko zdecydować czy
> sama ma zostać katem czy nie. Po jednych to spłynie (aborcja) po innych
nie "tylko" lecz "az"
> niekoniecznie, zwłaszcza jeżeli ta "decyzja" zostanie podjęta pod presją
> męża, reszty rodziny, otoczenia - "bo przecież można to nad czym się
znaczy ty mozesz kazac, a maz kobiety nie ma nic do powiedzenia?
to w koncu maja prawo glosu ci faceci czy nie? zdecyduj sie.
> (...)
> być lekko niepoczytalną
mam wrazenie ze to twoj permanentny problem, a nie kobiet w niechcianej
ciazy
> Nie, nie chcę - to było nawiązanie do przywołanych przez rozmówczynie
> hospicjów. Wnioski: nie każde dziecko, którego życie można było legalnie
> przerwać ze względu na jego chorobę musi po porodzie długo umierać: są
> takie, które umrą szybko i takie które mogą dostać szansę na całkowicie
sa takie, ktore beda dlugo umierac. w wiekszosci przypadkow wiadomo o
tym na tyle wczesnie, ze ciaze mozna przerwac. bestialstwem jest tego
nie zrobic.
> A dzieci z gwałtów w przeważającej ilości rodzą się zdrowe - nie sądzę, żeby
> rozkład wad wrodzonych był w tej grupie wyższy niż populacyjny (bo niby
jedno to dziecko z gwaltu, drugie to dziecko nieuleczalnie chore.
mieszanka to za duzo dla normalnego czlowieka.
aborcja powinna byc dozwolona w obu tych przypadkach.
> dlaczego). A zdrowe dziecko z uregulowaną sytuacją szybko znajdzie rodzinę.
jasne, dlatego domy dziecka swieca pustkami...
> Ja też wybrałabym życie dziecka - gdyby był choć cień nadziei na uratowanie
> dziecka, bo ciążę pozamaciczną raczej bym usunęłą (upewniwszy się uprzednio,
> że nie ma możliwości przeniesienia zarodka do macicy). Podobnie pewnie
alez dlaczego bys usunela? przeciez to zycie... nie donosisz tej ciazy
ale co z tego, przeciez plod nie jest winien temu, ze jest w
jajowodzie. to oddzielna osoba. nie widze roznicy miedzy dzieckiem,
ktore urodzi sie martwe lub umrze zaraz po porodzie a ciaza
pozamaciczna.
dlaczego masz decydowac kto przezyje? bog cie namascil?
> Ale też i nie odbierałabym kobietom prawa do decydowania kto ma zginąć: ona
prawdziwe milosierdzie.
jestes bogiem, uswiadom to sobie... chyba to mowisz patrzac w lustro
> A moje wewnętrzne poczucie sprawiedliwości wzdraga się przeciwko różnemu
> traktowaniu ludzi ze względu na ich fazę rowoju.
ale dziecko z ciazy pozamacicznej chcesz zabic.
jakie to wygodne...
--
iusr
"I don't understand you. You don't understand me. What else do we have
in common?"
|