Data: 2001-02-07 16:54:52
Temat: Re: zdrada ...zdrada
Od: Joanna <r...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
in article 95rtut$qh9$...@n...tpi.pl, cbnet at c...@w...pl=NOSPAM= wrote on
7.02.01 17:45:
>> To nie on/ona, tylko nasze wyobrazenie o nim/niej. Nie przynalezy.
>
> Jednak przynalezy, bez tego nie ma mowy o odpowiedzialnosci.
> Jestesmy odpowiedzialni tylko wowczas gdy cos do nas nalezy.
Jestesmy odpowiedzialni za siebie - za swoje czyny, milosc, ktora jest w
nas. IMHO.
> Jesli czlowiek kocha - jest zalezny od drugiego czlowieka.
To sie nazywa uzaleznienie, a nie milosc. IMHO.
>> Oczywiscie nie do konca, bo przeciez czasami jej ulegam:
>> czuje uklucie zazdrosci, chcialabym kogos troche zniewolic
>> - ot, takie chwile slabosci.
>
> Slabosc? Wiec tak: wstydzisz sie kochac, 'uleganie' milosci
> uwazasz za slabosc, poddajesz sie milosci z zarzenowaniem,
> 'tylko troche' aby nie byc zalezna od drugiego czlowieka - w tym
> upatrujesz Swoja 'sile' - zgadza sie?
> Innymi slowy milosc to cos czego sie panicznie boisz,
> a jednoczesnie pragniesz sie z nia 'oswoic'. :)
>
> Czarek
Nie mowie, ze sie nie zastanowie. Ale na dzis widze to po prostu inaczej.
Ty znowu powiesz, ze sie czepiam slowek, ale:
ja nie "ulegam" milosci, czy sie jej "poddaje". Ja kocham. Jestem podmiotem.
Czynnym, aktywnym. I to prawda - nie chce uzalezniac sie od kogos, ani
nikogo uzalezniac od siebie.
I tak mozna by bez konca. Przeciez mozemy miec odmienne zdanie. Roznice i
podobienstwa - tak sie poznajemy:)
Pozdrawiam serdecznie,
Joanna
|