Data: 2001-10-15 19:16:36
Temat: Re: zerowka - dziecko ze stycznia
Od: "Csirke" <c...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> napisał w wiadomości
news:9qefme$p8e$1@news.tpi.pl...
> Csirke:
> > Ale jeśli twoją filozofią jest "ochrona" dziecka przed szkołą
> zestawiona ze
> > stwierdzeniem, że w najbliższej przyszłości kraj nie będzie
> potrzebował
> > wyedukowanego "materiału ludzkiego", no to o czym my mówimy...
>
> Nie przesadzaj, mozesz krytykowac moje zapatrywania jesli
> potrafisz,
> ale rob to 'z glowa', a nie na zasadzie emocjonalnych 'wynurzen'.
> ;)
Gdzie widzisz emocjonalne wynurzenia? Wydawało mi się, że uzasadniłam swoje
zdanie. Zdaje się też, że potwierdzasz to nie przytaczając mojej wypowiedziw
całości, tylko jej końcowy fragment. Jeśli masz jakieś wątpliwości co do
zawartych w niej argumentów - to słucham i jestem otwarta na dalszą
dyskusję. No chyba że
> Chyba nie mamy o czym dyskutowac tak naprawde i nie rozumiem
> (moge
> sie tylko domyslac) dlaczego razi Cie opinia ktora przedstawilem.
A więc jednak gdzieś ubodłam. Gdzie?
Z czym się nie zgadzasz?
Bo według mnie dalsza część twojego listu nieco mija się z głównym tematem.
Ale skoro już poruszyłeś pewne kwestie, pozwolę sobie przedstawić swoje
stanowisko wobec nich:
> Wiesz ze jak polskie dzieci wyjezdzaja z rodzicami na zachod i
> ucza sie w szkolach publicznych to przez kilka lat zanudzania sie na
> lekcjach (+ nauka jezyka) sa przenoszone o 1-na lub 2-e klasy wyzej?
Wiem. Ale nie uważam tego faktu za deprymujący czy też deprecjonujący polski
system nauczania. Należę do osób, które wolą wiedzieć odrobinę więcej niż
choćby o 0,5% za mało, niż będzie im to kiedyś potrzebne.
> A Ty przedstawiasz jakies 'herezje' o umiarkowanym obciazeniu
> wiedza polskich dzieci.
Gdzie to wyczytałeś? Na czym polega moja herezja? Teraz chyba Ty podchodzisz
do sprawy zbyt emocjonalnie i chyba za dużo chciałeś znaleźć w tej mojej
wypowiedzi, no ale cóż... Jeśli moje stanowisko wymaga jaśniejszego
tłumaczenia, niniejszym to czynię: wypowiadałam się na temat obciążenia
nauką w zerówce i pierwszych (mniej więcej dwóch) klasach szkoły
podstawowej. Osobiście również uważam, że mimo wszystko budowę wewnętrzną
pantofelków możnaby pominąć.
> Wg mojej wiedzy, na zachodzie dziecko w wieku 8 lat uczy sie
> czytac i poznaje liczby. I jakos nie przeszkadza im to byc wysmienitymi
> fachowcami w roznych dziedzinach.
Nie wiem, skąd posiadasz te informacje. Ale jeśli faktycznie tak już w
jakimś zachodnim kraju jest (bo ja posiadam informacje zgoła odmienne), to
trudno się dziwić, że polskie dzieci zanudzają się na lekcjach. Ale czy to
oznacza, że tam jest lepiej???
> Wybacz, ale w tej sprawie na dzien dzisiejszy (znajac 'troche'
> relacje rodzicow zmuszonych pomagac w odrabianiu lekcji dzieciom 10-12
> letnim) nie przekonasz mnie do zmiany zdania o niepotrzebnym
> przeciazaniu umyslow bardzo mlodych ludzi, niestety.
Powtórzę raz jeszcze, żebyś nie miał już żadnych wątpliwości: nie
wypowiadałam się na temat ogólnego programu nauczania w całej uczniowskiej
karierze, tylko na temat PIERWSZYCH klas szkoły podstawowej. Osobiście
odnośnie starszych klas zgodzę się z Tobą, że mnóstwo rzeczy jest
niepotrzebnych. Ale to już temat do zupełnie innej dyskusji.
Pozdrawiam
Csirke
Ps. Wybacz, ale stwierdzenie o 35-cio letnim studencie n-tego fakultetu
zaocznego, zestawione ze słowem "specjalista" oraz słowami "W taki sposob
staraja sie bez pospiechu jak najlepiej przygotowac do
doroslego zycia" zwyczajnie mnie śmieszy.
Żebyś znów nie posądził mnie o podejście emocjonalne:
a) student n-tego fakultetu zaocznego nie jest żadnym specjalistą
b) studia przeszkadzają mu w karierze czy kariera w studiach?
c) kto chce zatrudniać 35-letniego studenta?
d) czy 35-letni student zaoczny przygotowuje się do dorosłego życia pracując
dorywczo?
I tylko jedno jest prawdziwe: na pewno powinien robić to w pośpiechu, bo
dużo czasu to już mu nie zostało.
|