Data: 2003-11-24 08:14:18
Temat: Weselne żarcie
Od: "waldek" <x...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
======
Będąc zmuszonym odwiedzić wesele kogoś z baaaardzo dalekiej rodziny (nawet
nikogo tam nie znałem), wpadłem w wielkie samozdziwienie, kiedy po
tradycyjnym rosole z kaczora na stół wjechały gołąbki. Nic niezwykłego do
momentu, kiedy spróbowałem. Myślałem, że w temacie gołąbków wiem już
wszystko, ale to mnie powaliło! Kapusta, kapusta była *rewelacyjna*, tak
znakomita, że po ósmym gołąbku (a były spore) zorientowałem się, że nie mogę
się już poruszać. Oczywiście nic więcej już nie mogłem w siebie wcisnąć, ale
nie żałuję.
Po dłuższym odpoczynku (nie mogłem niestety poprawić trawienia kieliszkiem
"weselnej", gdyż musiałem wracać niezadługo samochodem) postanowiłem
przeprowadzić śledztwo. Udało mi się dotrzeć do gospodyni, zajętej okrutnie
przygotowaniami. Wydarcie jej tajemnicy zajęło znowu sporo czasu.
A rzecz wygląda tak: kiszą oni kapustę tradycyjnie, w dużych beczkach (w
spiżarni stały dwie). Do posiekanej i ubijanej kapuchy wrzucają dodatkowo
*całe_główki_kapusty*! Dwie - trzy na beczkę. I właśnie weselne gołąbki były
przygotowane z liści tych ukiszonych w całości kapust.
Mówię Wam - rewelacja. Przynajmniej dla mnie. Teraz się zastanawiam, czy w
miejsko-domowych warunkach jest jakakolwiek szansa na ukiszenie przynajmniej
samych liści, bo na całe głowy potrzeba jednak dużej beki. A może ktoś z Was
jest bliżej obznajomiony z tym tematem?
waldek
======
|