Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!newsfeed.pionier.net.pl!news.nask.pl!new
s.nask.org.pl!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-m
ail
From: PZ <p...@n...os.pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Zdrada w wersj light...
Date: Sun, 20 Aug 2006 21:13:26 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 79
Message-ID: <ecacf2$7ev$1@nemesis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: host-ip66-158.crowley.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1156101411 7647 62.111.158.66 (20 Aug 2006 19:16:51 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sun, 20 Aug 2006 19:16:51 +0000 (UTC)
User-Agent: Thunderbird 1.5.0.5 (Windows/20060719)
X-Antivirus: avast! (VPS 0633-4, 2006-08-18), Outbound message
X-Antivirus-Status: Clean
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:86737
Ukryj nagłówki
Witam wszystkich.
Niektórym mój problem może wydać się w ogóle trywialny i banalny, ale
mimo wszystko bardzo proszę o komentarze dot. sytuacji w jakiej się
znalazłem.
Mam żonę (2 sierpnia była 3 rocznica) oraz 2,5 roczną córeczkę. Ja
kocham żonę, ona kocha mnie, kochamy nasze dziecko. Żona jest jeszcze na
studiach, ja pracuję.
Żona kilka dni temu wróciła z miesięcznego wyjazdu, a konkretnie z tzw.
praktyki wakacyjnej. Była bardzo daleko od domu.
Dziecko zostawiliśmy u rodziny (bo ja pracuję). Żona bardzo przeżywała
wyjazd, głównie ze względu na fakt zostawienia dziecka na długi okres
czasu. Ja przed wyjazdem myślałem, że sobie "odetchnę", nie wiem co
myślała żona, ale widać było, ze całym tym wyjazdem jest bardzo
podekscytowana (prace wykopaliskowe, relacje znała z opowieści koleżanek
ze studiów). Kilka dni po wyjeździe zorientowałem się, że cholernie za
nią tęsknię, jestem jakiś taki rozkojarzony, nie mogę się skupić, itp.
Dzwoniliśmy do siebie, wysyłaliśmy romantyczne SMS. Dawała mi do
zrozumienia, że jest jej tam ciężko, że także tęskni, że mnie kocha, nie
może doczekać się powrotu. Czułem to samo.
Natura tego jej wyjazdu to generalnie "megachlanie" (pisownia z sms od
żony), bo przecież tam sami studenci są + kadra z uczelni. Przed
wyjazdem miałem obawy czy nie zrobi czegoś głupiego, ale ona zapewniała,
że głupia nie jest i do niczego nie dojdzie.
Ale doszło... Nie jest to klasyczna zdrada, nie poszła z nikim do łóżka.
Na ostatniej imprezie wyjazdu całowała się namiętnie z pewnym mężczyzną
(też członek wyjazdu). Z tego co mi powiedziała to było tak, że wracali
sobie z imprezy (pijani), było fajnie, pocałowali się raz, poszli dalej,
potem drugi, trzeci, czwarty...
Od momentu jej powrotu, a zanim pojechaliśmy (następnego dnia) po córkę
była jakaś "inna". Nie pytałem, cieszyłem się nią. Ale później coś mnie
naszło i sprawdziłem w jej telefonie sms-y (można mnie za to
potępiać...). Znalazłem SMS napisany do jej koleżanki o treści "Imię
faceta... Było blisko..." Dalsza treść nieistotna. Coś we mnie
zagotowało, żołądek podszedł do gardła. Poszedłem zapytać co jest grane.
Na początku wypierała się, ale ja nie dałem za wygraną i o wszystko
wypytałem. Twierdzi, że bardzo tego żałuje, że to był szczeniacki
wybryk, że mnie bardzo kocha...
Ja teraz non-stop mam przed oczami moją pijaną żonę, która wpycha język
do ust jakiemuś obcemu mi facetowi, a on oczywiście vice versa. Nie
zrobiła tego raz tylko kilka razy, czyli w "przerwach" miała czas na
zastanowienie... Widocznie było fajnie. Ona twierdzi, ze była pijana, że
na trzeźwo by tego nie zrobiła, że do niczego więcej nie doszło.
Niby jakaś straaaszna rzecz się nie stała, ale ja jestem załamany.
Bardzo ją kocham (miesiąc samotności sprawił, ze kocham ją jak nigdy
dotąd), czuje się jakby ktoś obcy zabrał mi coś.
Bardzo proszę, aby ktoś z Was skomentował to co napisałem i napisał jak
widzi całą sytuację...
Jak się z tym pogodzić? Mi to na razie kiepsko idzie. Ciągle mi się w
głowie pojawiają jakieś pytania. Jak o tym myślę, łzy cisną mi się do
oczu. Płakałem przy żonie kilka razy.
Obwiniam za to również tego faceta (on też ma żonę). Mam ochotę znaleźć
go (to nie problem) i mu powiedzieć jakim jest *****, że dobiera się do
obcej żony. Żona mi z drugiej strony tego kategorycznie zabrania.
Wysłała do niego sms mówiący, że głupota ludzka nie zna granic i że
przeprasza za swoją. On odpisał coś w stylu "weź przestań. bez żartów.
nikt nie jest bez winy."
Najgorsze, że za rok czeka ją ten sam wyjazd. Ten facet też tam będzie.
Ja jej nie ufam już w 100%. Ona zapewnia, że uczy się na błędach...
Nie chcę myśleć, co byłoby gdyby ten wyjazd trwał np. o 2 tygodnie
dłużej. Żona zapewnia, że nic by się nie stało, że przeprasza, itp.
Co ważne nie jest najlepsza w okazywaniu uczuć i z mojej perspektywy jej
zachowanie wskazuje na to, że jakoś specjalnie tego nie przeżywa. A mnie
to boli jak *****. :(
Jak się tego pozbyć...?
Pewnie dużo ważnych kwestii istotnych dla "sprawy" pominąłem, bo piszę
to pod wpływem emocji. Chętnie doprecyzuję jeśli padną jakieś pytania.
--
PZ
|