Data: 2007-12-14 13:15:31
Temat: co dalej
Od: "dzidka" <d...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witajcie
Jestem ciekawa waszego zdania co o tym sądzicie.
Dwoje młodych ludzi (ok.25 lat) chce sie pobrać. Termin ślubu wyznaczony,
miejsca porezerwowane.
Jedno z nich ma rodziców po przejściach, tzn. rozeszli się kilkanaście lat temu.
Ojciec ma żonę, matka partnera.
Matka całą winą za rozpad małżeństwa (drugiego już) obarcza "tamtą". Ogólnie
mama jest idealnym przykładem toksycznej matki. Syna "wyposażyła" w lęk i
kompleksy. Mieszka obecnie poza Polską, po dwóch latach niewidzenia syna zamiast
przywitać go z radością i ze słowami, że się cieszy, że go widzi bądź, że się
stęskniła, pierwsze co powiedziała "ale jesteś gruby!".
Dwoje młodych ludzi szykuje zaproszenia na ślub. Jest dla nich normalną
sytuacją, że zaproszą matkę chłopaka z partnerem oraz ojca z nową żoną. Kiedy
matka telefonicznie wspomina, że po co tamta na ślubie, żeby jej nie zapraszać
chłopak jest zdziwiony w czym matka widzi problem i nie rozumie. Z narzeczoną
ustala, że "tamta" jednak zostanie zaproszona, bo dziewczyna nie wyobraża sobie
jak można nie zaprosić ojca chłopaka bez żony. Co jej powiedzieć? "Zapraszamy
ojca, a pani niech idzie do kosmetyczki, ma pani wychodne"? Przekazać
zaproszenie ojcu ukradkiem?
Kiedy naciski matki nie zdają egzaminu, ta nasyła na chłopaka telefonicznie
swoją siostrę, żeby "wytłumaczyła" mu, dlaczego nie należy zapraszać "tamtej",
że "tamta" rozbiła małżeństwo rodziców, że matka będzie się źle czuć itp.
Kiedy to też nie pomaga matka dzwoni osobiście i dostaje histerii (słowa
chłopaka). Chłopak zmienia zdanie, dochodzi do wniosku, że "tamta" jest
niedobra, że matka ma rację, a nie narzeczona.
Narzeczona jest w szoku, że ustalili _wspólnie_ jedno, po histerii matki chłopak
zmienił zdanie jak chorągiewka i już _ich_ decyzja się nie liczy, bo matka cierpi.
I w tej sytuacji nie chodzi już o to kretyńskie zaproszenie "tamtej". Tylko o
to, że matka zadzwoniła, pohisteryzowała i chłopak zmienił zdanie, kiedy chwilę
wcześniej sam w ogóle nie rozumiał jak można robić problem z takiego bzdetu.
Dziewczyna boi się, że w takiej sytuacji matka będzie histerią wymuszać
wszystko, nawet kolor ścian w mieszkaniu jeśli oni będą chcieli pomalować, a
matce się nie sposoba, a chłopak będzie zmieniał zdanie pod wpływem szantażu.
Nie jest pewna czy ten ślub ma sens.
Jestem blisko związana z dziewczyną i trudno mi spojrzeć obiektywnie na te
sprawę, ale mam pewne obawy, że tokstyczna matka może rozwalić ten związek o ile
chłopak nie zrozumie pewnych spraw.
A może to zbyt ambicjonalne podejście dziewczyny do życia? Na zasadzie "co mi tu
teściowa będzie się...".
Na pierwszej wizycie w domu chłopaka, matka (pod nieobecność syna, który robił
herbatę) wylegitymowała dziewczynę prosząc o okazanie sobie dowodu osobistego i
legitymacji. Moim zdaniem nie jest to normalne, ale może jednak jest, a
dziewczynę to nastawiło negatywnie do kobiety?
Co w takiej sytuacji doradzić dziewczynie?
dzidka
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|