Data: 2002-01-21 13:01:48
Temat: ułatwiacze zycia, było Re: zmywarka w pomieszczeniu gospodarczym? [długie i z obrazkami :)]
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Krystyna Chiger" <k...@p...pl> napisał w
wiadomości news:3C4C095D.4C79E9C9@people.pl...
> "Hanka Skwarczyńska" napisala:
>
> > [...]Masz więcej takich pomysłów?
>
> A co chcesz jeszcze? W końcu inżynier jestem, leniwiec też
(tylko
> lenistwo jest prawdziwie tfurcze), mogę wymyślać.
Biorę wszystko jak leci :) Na razie jestem zafascynowana myślą,
że będę mieć kuchnię z prawdziwego zdarzenia, sypialnię do
spania, garderobę na ciuchy, gabinet na komputer i poddasze do
izolowania progenitury (na razie kieliszki trzymam na szafie w
sypialni, a gazety pod łóżkiem, bielizna zaś ma miejsce w szafce
nocnej, szufladę poniżej dokumentów - na cześć wynajmowanych
mieszkań trzykrotne...), ale jak się otrząsnę z luksusowego
szoku, to wszelkie ułatwiacze życia będą mile widziane. Ogłaszam
przetarg nieograniczony :)
> [...]
> A jak się myje takie zamocowane maszynki? I ile czasu potrzeba
na
> zapamiętanie, co gdzie jest? :-) Krajalnicę zostawiłabym na
wierzchu,
> przecież tego się ciągle używa.
No i właśnie dlatego się zastanawiam, na ile praktyczne jest
takie rozwiązanie. Bo ja się jeszcze boję, że jakby się dobrze
przyłożyć do jakiejś żylastej wołowiny, to się to całe
ustrojstwo złoży i zleci człowiekowi na nogi.
A w ramach ciekawostki - znalazłam toto na jakichś targach.
Stało obok bardzo śmiesznego trzykomorowego zlewozmywaka,
nałożonego na równie śmieszną szafkę, przypominającą trzy
stykające się walce różnej średnicy. Bardzo mi się podobało. A
potem sobie prześledziłam tor obracanego z jednej komory do
drugiej kranu.
O, i jeszcze tropem tych samych targów: rzeczona szafka miała w
blacie deskę do krojenia, którą się dało odsunąć, a pod nią
widniała dziura prowadząca do kosza na śmieci. Jakieś opinie?
> [...]sosy polecam - działają jak napalm. Musztardowego
> to już chyba w życiu nie zrobię. I wcale z nim nie biegałam,
napadł mnie
>
> prosto z rondelka.
O rany :( Mnie z reguły napada pomidorowy, ale małymi porcjami,
łatwiej przeżyć.
> [...]Tylko może nie czekajcie na pełne dokończenie
> budowy, bo jak facet chetny do sprzedaży, to moze sprzedać
byle
> komu. A to jednak duża frajda nie mieć sąsiadów tuż za oknem,
> jak w bloku.
Byle komu nie sprzeda, bo to już (przynajmniej na razie) grunty
rolne, a zanim się plan zagospodarowania zmieni, to może się
wygrzebiemy z długów; zresztą miły człowiek obiecał nam prawo
pierwokupu. I wtedy sobie kupię ten traktor :)
Pozdrawiam
Hanka w wirze rozmaitych załatwiań
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
|