Data: 2003-03-06 10:35:04
Temat: Odp: marynarz
Od: "boniedydy" <b...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik margola & zielarz <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl>
w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:b4757m$nf9$...@n...news.tpi.pl...
> malo mam czasu, ale napisze dwa slowa.
>
> Bycie "zona marynarza" to zajecie dla kobiety z jajami.
Ale czy w ogóle cos takiego, jak kobieta z jajami istnieje? :)
(ciach)
Nie boi sie tego, ze jak
> facet wroci z wyjazdu, to niekoniecznie bedzie sie jej pazurami trzymal,
ale
> raczej pojdzie czasem do pubu poszpanowac przed kolegami. Ma glebokie
> zaufanie, ze partner jest jej wierny, albo umie sie pogodzic z mysla, ze
> niekoniecznie jest. Nie wymaga od partnera cech zenskich (utuli, wyslucha)
w
> zamian za to, ze ona musi miec - sla rzeczy - wiele cech przypisywanych
> mezczyznom. Zona marynarza w razie potrzeby uziemi sobie gniazdko, zajmie
> sie remontem, zalatwi transport mebli. Da w morde sasiadowi, co ja
nachalnie
> zaczepia. A gdy "marynarz" wroci z podrozy, bedzie wcieleniem anielskosci
i
> kobiecosci. Uwije mu przytulne gniazdko, do ktorego on sobie przyjdzie,
> potem sobie z niego wyjdzie, potem wroci i nie zanadto bedzie chcial
> zaprzatac sobie glowe klopotoami codzienosci.
To mi przypomina dziewiętnastowieczny poradnik dla dobrych zon. Dobrze ma
mąż, który ma taką zonę, a kiedy myslę o żonie, robi mi się smutno.
pozdrawiam
boniedydy
|