Data: 2006-11-20 21:26:17
Temat: Re: 18 lat - koniec wywiadowek???
Od: Elske <k...@n...o2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Axel napisał(a):
> "Elske" <k...@n...o2.pl> wrote in message
> news:ejsv2e$p6p$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
>>> - pracy lepszej nie mozna znalezc (rozumiem, ze caly czas szuka)
>> Nie, nie szuka. Wie, że na obecną chwilę to co zarabia i to co robi to
>> jest max.
>
> Bzdura. Zwlaszcza w kontekscie tego, co piszesz pod koniec (500/osoba)
> A jesli nie ma szans na wieksza kase w zawodzie, trzeba sie
> przekwalifikowac, ew. znalezc prace dodatkowa (jasne, ze nie da sie tego
> zrobic pracujac od rana do wieczora, ale byl taki miesiac w moim zyciu, ze
> wracalem z drugiej pracy po polnocy).
Nie będę zmieniała zawodu, bo jeżeli mam szansę na większą niż teraz
kasę gdziekolwiek to właśnie tutaj. Chociaż na pewno jeszcze nie teraz -
dwa lata przerwy kosztują swoje. Nie jestem typem przebojowym, więc
kariery nie zrobię, zarówno tu jak i gdzie indziej. Do tego nie trawię
podejścia "po trupach do celu" i nie chcę spędzać 40h na dobę w pracy.
> A co do niemoznosci znalezienia pracy - moja zona zarabia jako pilot
> wycieczek, mimo, ze jest wysyp studentow, ktorzy sa chetni do wyjazdow nawet
> za darmo, to jednak biura wysylaja moja zone, bo - jest dobra (nie bede
> rozwijal). Mimo tego, ze po 3 latach przerwy (dziecko) musiala znowu
> wyrabiac sobie opinie, praktycznie od zera, bo sie ludzie zmienili...
Nie wiem czy zauważyłeś, ale nie jestem Twoją żoną.
> Rozumiem, ze jestes tak przywiazana do swojego domu/mieszkania, ze nie
> wyprowadzisz sie nawet jesli bedzie sie walil?
Akurat pisałam o siwej, ale ja rozumiem takie podejście. A jeśli się coś
psuje to się naprawia a nie zmienia lokum. Chociaż nie, lokum się
zmienia. Domu nie. Jeśli kiedyś będę miała swój własny dom to na pewno
nie zmienię go dlatego, że z innego będę miała bliżej do pracy.
> Tak BTW: sa rowniez tacy, ktorzy przywiazuja sie do miejsca pracy tak, ze sa
> chorzy na sama mysl o zmianie pracy. Ale jakos to mnie nie przekonuje...
>
>> I są tacy, których nie stać na kredyty.
>
> I powinni to zmienic, jesli chca, zeby w ich zyciu sie cos zmienilo.
ROTFL. A Ty znowu swoje.
>>> Dodatkowo - wiekszosc zarobionych pieniedzy wydajemy na dzieci i
>>> wiekszosc czasu im poswiecamy, wozac na zajecia, imprezy, organizujac
>>> wakacje itp
>> I masz 500 zł na osobę z tymi swoimi "nienajwyższymi" zarobkami? Coś
>> niewydajemisię.
>
> Gdybym mial 500 na osobe przy dwoch pracujacych osobach, to spedzalbym caly
> czas na poszukiwaniu pracy.
I nie zarobiłbyś nic, bo cały czas spędzałbyś na poszukiwaniu pracy.
Wbij sobie wreszcie do głowy, że nie każdy potrafi zarobić tyle co Ty. Z
różnych powodów.
>> Dla wyjaśnienia: ja się nie użalam nad sobą - jest lepiej niż było, może
>> kiedyś będzie jeszcze lepiej.
>
> Samo?
Tak napisałam?
>> Ale proszę mi nie wmawiać, że:
>> - wracam późno do domu bo gonię za pieniądzem
>
> To nie ja. Ja pisalem o wyborze i nienarzekaniu w zwiazku z tym.
Zbieram do kupy.
>> - stać mnie na samochód
> W pewnych sytuacjach mogloby sie okazac, ze nie stac Cie na nieposiadanie
> samochodu.... (nie mowie, ze tak jest w Twoim przypadku)
Wiem. Jednak po podliczeniu kosztów paliwa wychodzi i, że jednak opłaca
się autobus.
>> - w każdej chwili mogę kupić sobie mieszkanie
>
> To jakas konfabulacja. Niewiele osob stac na kupienie mieszkania "w kazdej
> chwili".
Chodzi o krefyt mieszkaniowy, który wg Twoich wywodów dostaje się od ręki.
>> - mam oszczędności
>
> Pocieszyc Cie? Ja tez nie mam.
>
>> bo mnie to wkurza.
>
> To sprobuj to wkurzanie przekuc w czyn - zmien cos ;-P
Mnie wkurza to, że to co dla mnie jest koniecznością Ty ukazujesz jako
coś co nie istnieje praktycznie, bo Ty tego nie doświadczasz.
E.
--
*Archeologom udało się całkowicie odszyfrować napis
na płytach darowanych Mojżeszowi. Przykazanie było
tylko jedno: "Nie z czasownikami pisze się osobno:
nie zabijaj, nie kradnij, nie cudzołóż...*
|