Data: 2003-05-28 01:22:57
Temat: Re: 3 lata po ślubie...
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Beata" <b...@h...pl> wrote in message news:bb0p7i$ovf$1@szmaragd.futuro.pl...
> Od jakiegoś czasu czytam Was i postanowiłam napisać.
>
> Jestem 3,5 roku po ślubie, mam 11 miesięczną córeczkę i jestem załamana.
> Mam dosyć męża, drażni mnie, wogóle nie rozumie i chce, aby w domu był
> zawsze porządek, obiad i uśmiech na mej twarzy.
> Wydaje mi się, że dużo w nim nie zmieniło się na gorsze po ślubie, ale to
> co kiedyś potrafiłam bez problemu znieść, dziś mnie dobija. Może go już nie
> kocham?
> Jego podejście do mnie: jak jest ci źle to po to, by mnie zdenerwować. Ja
> mam się stale cieszyć z życia i być pogodna.
(...)
mialam juz ci odpisac na "dzieciach" ale zrobie to teraz. wydaje mi sie, ze
chyba za malo rozmawiacie z mezem to raz a po drugie ciebie przerosly
obowiazki i sobie z nimi nie radzisz, nie masz czasu na odpoczynek i wszystko
cie drazni. po pierwsze sama siebie zapytaj, czy jesli bys nie byla tak
zaladowana obowiazkami to czy tak samo czula bys niechec do meza?
z postu na grupie dzieci wynika, ze "maz" jest na liscie obowiazkow
a nie na liscie partnerow. chyba od tego trzeba zaczac rozmowe, i zmiane
tez twojego myslenia. Maz jest ta osoba, ktora ma ci pomagac, a nie kolejnym
dzieckiem do zajmowania sie. Moze po szczerej z nim rozmowie on tez tak to
zobaczy. moze do tej pory udowadnialas mu, ze wcale nie musi sie udzielac
w rodzinie, bo ty sobie ze wszystkim radzisz.
Ustal swoje priorytety, i wypelniaj tylko te "obowiazki" ktore musza byc
zrobione. Meza usun z listy "obowiazkow" a dodaj do listy "uczestnikow" bo
po prostu bedzie ci fizycznie latwiej a i psychicznie ci sie humor poprawi,
widzac pomoc meza. Tez bylam studiujaca mloda mezatka, a potem mama, owszem
nie pracowalam, bo byly to dzienne studia, i robilam tylko rzeczy niezbedne
do "zycia" a w reszcie pomagal mi maz. Obiadki poszly w kat, tylko gotowalam
dla dziecka, czesto posilkujac sie gotowymi sloiczkami albo zamrazajac
domowe obiadki, sprzatanie i pranie w zakresie niezbednym czyli sprzatam
bo nie moge juz przejsc po pokoju a nie dlatego, ze swieta nadchodza;-),
opieka nad dzieckiem podzielona z mezem. Moze twoj maz ma obraz rodziny, ktory ty
poczatkowo aprobowalas, a ktory teraz sie fizycznie nie da zrealizowac.
wydaje mi sie, ze najwazniejsze to uswiadomienie meza o twoim zmeczeniu,
o tym, ze nie mozesz pracowac, sprzatac, gotowac, uczyc sie, i co tam jeszcze
sama bez jego udzialu. nie wiem co taka rozmowa da, ale osobiscie sama
zrezygnowalabym z paru niepotrzebnych obowiazkow, i zobaczyla jak na to
zareaguje maz, wczesniej mu o tym powiedz uzasadniajac. Wrecz mu odkurzacz,
dziecko na wieczor, poslij po gotowy obiadek do sklepu albo porpos
o ugotowanie czegos bo jestes glodna. moze tez osoby trzecie sa w stanie ci
pomoc np bacia ;)
najwazniejsze imo jednak jest rozmowa z mezem, i uswiadomienie go, ze taki model
rodziny jaki do tej pory owszem dzialal i ty aprobowalas, nie moze
juz istniec, bo zagraza waszemu zyciu malzenskiemu i rodzinie. moze
po takiej rozmowie wpolnie jakos dojdziecie do rozwiazania. pamietaj, ze
studia sie kiedys skoncza a dziecko urosnie, zapytaj sie tylko siebie, czy ty
mimo to dalej chcesz byc zona z miotla, garnkami i mezem w fotelu, ktoremu
podstawisz pod nos talerz z zupa?
iwon(k)a
|