Data: 2003-05-28 05:58:14
Temat: Re: 3 lata po ślubie...
Od: "Beata" <b...@h...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> chyba za malo rozmawiacie z mezem to raz a po drugie ciebie przerosly
> obowiazki i sobie z nimi nie radzisz, nie masz czasu na odpoczynek i
wszystko
> cie drazni. po pierwsze sama siebie zapytaj, czy jesli bys nie byla tak
> zaladowana obowiazkami to czy tak samo czula bys niechec do meza?
Wydaje mi się, że nie. Też widzę że to mnie teraz przerasta.
> z postu na grupie dzieci wynika, ze "maz" jest na liscie obowiazkow
> a nie na liscie partnerow. chyba od tego trzeba zaczac rozmowe, i zmiane
> tez twojego myslenia. Maz jest ta osoba, ktora ma ci pomagac, a nie
kolejnym
> dzieckiem do zajmowania sie. Moze po szczerej z nim rozmowie on tez tak to
> zobaczy. moze do tej pory udowadnialas mu, ze wcale nie musi sie udzielac
> w rodzinie, bo ty sobie ze wszystkim radzisz.
od początku małżeństwa nie godziłam się na to, że jestem kurą domową i mu to
nie przeszkadzało. Nie jestem osobą, dla której porządek i obiady są
najważniejsze, czasem ich nie było.
Problem polega na tym, że mając mniej czasu bałagan jest prawie ciągle i
obiadów nie ma.
Po szczerej rozmowie z mężem dowiedziałasm się, że czuje się on oszukany, bo
przecież zawsze miał być obiad i porządek - takie jest jego wyobrażenie o
rodzinie.
Oczywiście jeżeli chodzi o dziecko to pomaga, tzn najmniej narzeka jak to
robi. Jeżeli proszę go o inne rzeczy - wielka obraza majestatu.
W sumie się zdziwiłam, bo on też pracuje i wie że czasem człowiek jest
wyczerpany po pracy. Tylko problem tkwi w tym, że on po pracy to musi
odpocząć, przespać się, a ja tego nie potrzebuję, jego zdaniem. Pracuję w
szkole, więc większość poracy przynoszę do domu - takie życie, też
potrzebuje dopoczynku.
> Moze twoj maz ma obraz rodziny, ktory ty
> poczatkowo aprobowalas, a ktory teraz sie fizycznie nie da zrealizowac.
nigdy tego nie aprobowałam, mu to nie przeszkadzało bo raczej coś tam
robiłam.
> wydaje mi sie, ze najwazniejsze to uswiadomienie meza o twoim zmeczeniu,
> o tym, ze nie mozesz pracowac, sprzatac, gotowac, uczyc sie, i co tam
jeszcze
> sama bez jego udzialu. nie wiem co taka rozmowa da, ale osobiscie sama
> zrezygnowalabym z paru niepotrzebnych obowiazkow, i zobaczyla jak na to
> zareaguje maz, wczesniej mu o tym powiedz uzasadniajac.
tak też zrobiłam - jest strasznie oszukany, bo żona powinna sobie radzić
(jego mama jest typowa osobą,. która cały czas za nim latała).
> najwazniejsze imo jednak jest rozmowa z mezem, i uswiadomienie go, ze taki
model
> rodziny jaki do tej pory owszem dzialal i ty aprobowalas, nie moze
> juz istniec, bo zagraza waszemu zyciu malzenskiemu i rodzinie. moze
> po takiej rozmowie wpolnie jakos dojdziecie do rozwiazania.
Muszę sie zebrać do rozmowy.
Beata
|