Data: 2012-02-29 00:21:03
Temat: Re: A jednak smalczyk!
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Dnia Wed, 29 Feb 2012 00:52:46 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>> Ikselka pisze:
>>
>>>>> Jak mnie miażdżyca nie powali, to coś innego. Mam szanse na raka, udary,
>>>>> ale równie dobrze na wypadek zanim mnie dopadną...
>>>>> 3-)
>>>> I mówię serio problemu niema, jak się źle nie czujesz. Jak już sie
>>>> poczujesz, to tak jakby nie ma odwrotu...
>>> NIGDY nie ma. Tak czy inaczej na końcu jest śmierć.
>>>
>>> Mama MŚK zmarła w wieku 58 lat, moja 60, 30-letnia córka znajomych moich
>>> teściów wyskoczyła przez okno (schizofrenia), koleżanka młodszej córki
>>> zmarła tragicznie przed maturą, a koleżanka starszej na wylew zaraz po
>>> uzyskaniu tytułu lekarza.
>>>
>>> Nie zamierzam żyć do setki, cieszę się każdym dniem i nie mam zamiaru
>>> zatruwać sobie złudną walką tych, które (oby) jeszcze przede mną.
>> Nie gadaj głupot. Żyjesz nie tylko dla siebie, ale też dla swoich dzieci
>> i ich dzieci. Przeżyłaś traumę związaną ze śmiercią rodziców - nic
>> przyjemnego.
>
>
> Tak, owszem, ale dotyczyła ona ich cierpienia i mojej własnej bezradności,
> nie zaś zaskoczeniem, że tracę rodziców. Oczywiście nie umnejsza to
> tęsknoty...
> Jestem dorosła, nie czuję się sierotą.
A ja sobie tego nie wyobrażam i nie chcę.
>> Zdrowie to taka nic nie znacząca sprawa, dopóki się jest
>> samemu zdrowym.
>> Naoglądałam się chyba za dużo. Tak czy siak życzę zdrowia, bo to jest
>> najważniejsze.
>
> Pewnie, że chcę być zdrowa. Każdy chce. Tyle ze jeden wielki stres mam z
> głowy - dzieci już dorosłe. Liczenie na to, ze będzie się żyło zawsze,
> minęło wraz z dzieciństwem, a moje dzieci też już od dawna wiedzą, że
> mamusia kiedyś umrze.
>
> Mój mąż ostatnio rozmawiał ze swoim starszym o 5 lat bratem, strasznym
> hipochondrykiem. Kiedy ten przekonywał go, że trzeba się badać na wszystkie
> strony, mąż stwierdził: "Spoko, w naszej rodzinie umieramy na udary".
> Tamten zbladł.
> Chyba do tego momentu naprawdę wierzył, że jak będzie jadł marchewkę, badał
> się i spał 8 godzin, to będzie żył do setki.
I co w tym zabawnego? Ludzie się boją śmierci. U mnie w rodzinie raczej
długowieczni. Chory ojciec nadal zapindala na działce w krótkich
spodenkach. A jak pomyślę, że mogłoby go nie być za chwilę ;(
> Nie można uciec przed tym, co komu przeznaczone... Jedyne, co mnie tak
> naprawdę przeraża, to gdybym ja musiała żyć, a moje dzieci odejść. TO jest
> trauma, której nie życzę sobie i nikomu.
Ja też. Utrata dzieci to dla mnie chyba najbardziej przerażająca rzecz.
--
Paulinka
|