Data: 2010-09-02 08:48:51
Temat: Re: Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?
Od: "1634Racine" <1...@R...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
glob in
news:f2c60f80-10ee-4c25-8e72-2f3d175259e6@y11g2000yq
m.googlegroups.com
> 1634Racine napisał(a):
>> Z jednej strony Raport Kinseya opisywany dzisiaj (powszechnie ?) jako
>> gigantyczne oszustwo epoki tycz�ce bada� seksualno�ci
>> Amerykan�w w latach 50-tych (demaskowanie rozpocz�a Judith
>> Reisman, ksi��ka "Kinsey - seks i oszustwo" w 1990 roku, 50 lat od
>> opublikowania Raportu) - a wi�c z jednej strony oszustwo Kinseya,
>> falszywe wnioski Kinseya z b��dnych, skandalicznie naginanych
>> metod badan Kinseya, w tle moralnie dwuznaczne metody badan:
>> http://www.wprost.pl/ar/?O=73669
>> oraz
>> http://pl.wikipedia.org/wiki/Raport_Kinseya
>> ale z drugiej strony - czytam w sprawie Kinseya rozmowe ze Starowiczem
>> i... jakby jakis inny Kinsey byl u niego w glowie:
>> http://piekielko.info/artykuly/socjologia/raport_kin
seya.html
>> - Starowicz pieje z zachwytem nad Kinseyem, cmoka, wielbi. O oszustwie
>> Kinseya - ani slowa. Dlaczego Starowicz nic. Bo nie zostal zapytany?
>> Bo nie wie o �wiatowym skandalu? Absurdalna odpowied�.
>> O co chodzi? Co naprawde wiadomo "w sprawie Kinseya"?
> Bo powtarzano badania i część odkryć się potwierdziła, a część była
> podbarwiona , np; to co było skandalem w tych latach, a jest
> potwierdzone, to był szok na temat tego, że kobiety i mężczyźni się
> masturbują. Biedni ludzie byli wstrząśnięci tym odkryciem w tamtych
> latach ,no i chyba nie zaprzeczysz, że to jest fakt zgodny z
> rzeczywistością? A badania były podbarwiane pod ideologię Power
> Flower .
Tak, wiem co nieco o tym - chocby wikipedia maluje tak:
"[... W odpowiedzi na krytykę raportu, Paul Gebhard, kolejny dyrektor Kinsey
Institute for Sex Research, spędził rok usuwając dane pochodzące od
niepewnych źródeł tj. więźniów, męskich prostytutek. W 1979 roku opublikował
poprawiony raport. Okazało się, że w wyniku odrzucenia niepewnych danych,
końcowe statystki niewiele się zmieniły (na poziomie dziesiętnych części
procenta).[...]"
Ja dlatego napisalem ten post, by dostac "sprawozdanie" srodowiskowe o
"sprawie Kinseya". Moje usposobienie ku Kinseyowi nie jest istotne.
Zastanawia mnie rozdzwiek miedzy morzem przytoczonych przeze mnie opinii, a
milczeniem w tej sprawie [Starowicz], jak gdyby W OGOLE sprawy nie bylo.
Ktos cos udaje, mistyfikuje. Ale KTO i CO?
Poza tym nie odnioslem wrazenia z lektur, że - jak piszesz - "[...] część
odkryć się potwierdziła, a część była
podbarwiona [...]" - raczej odnioslem wrazenie, że zgoda jest co do jednego:
Kinsey co prawda pierwszy ruszyl sprawe/tabu, ale zrobil to z max.
tendencyjnoscią, manierycznie wrecz dobierając probki pod tezę. Tak, jakby
badal usposobienie spoleczenstwa do homoseksualistow w "klubach dla
homoseksualistow". OK metoda?
Oczywiscie, że w purytanskiej Ameryce mowic o masturbacji, że sie masturbuja
kobiety i mężczyzni to szok - ale nie o tym tutaj mowa. Tutaj jest mowa o
tym, gdzie badal, w jakich srodowiskach badal. Tutaj jest mowa NIE o tym,
że w ogole zadal pytania, tylko jak je zadal i komu je zadal, i jakie
procenty uzyskal. TO jest kwestionowane, i to opisywane jest jako przekręt.
Wiec o co chodzi w tym rozdzwieku miedzy jedna, miażdżącą Kinseya opinia
[juz zamieszczaną w encyklopediach], a opinią "nic sie nie stalo, o co
chodzi?" ?
I zupelnie "bokiem" - nie bez powodu nasunął mi sie Samson w tym momencie.
Chociaz Samson zapewne niczego nie badal.
Koncząc: naprawde nie ma problemu Kinseya i wypisują brednie w
publicystykach swiatowych, w książkach, w artykulach branzowych??
|