Data: 2010-09-02 09:26:08
Temat: Re: Alfred Kinsey - więc jest kłopot, czy nie ma?
Od: zażółcony <z...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "1634Racine" <1...@R...pl> napisał w wiadomości
news:i5np1f$gu1$2@news.task.gda.pl...
> z calym szacunkiem, przepraszam, itd,itp - ale co ma piernik do wiatraka?
> :) :) :)
> Ja o sprawe Kinseya zapytalem, nie o sprawe autopolaryzacji. To spolaryzuj
Niby tak, ale zadając formalnie 'niespolaryzowane' pytanie:
> PYTAM i pownie powtorze sie [sorry]: dlaczego dla jednych oszustwo jest na
> poziomie gigantycznym, dla innych - np. cytowany Starowicz - nie ma W
> OGOLE, nie istnieje problem.
.. a z drugiej co chwila przemycasz przy okazji włąsne opinie i nadużywasz
słowa 'bzdury'
bez podawania konkretów.
Normalnie jak w nauce - rozdźwięk jest naturalną pochodną toczącego się
sporu,
a ten zawsze istnieje tam, gdzie istnieje rozwój.
Nawet niby w ściśle ścisłych naukach, jak np. fizyka, spór jest ostry i
jedni
wyzywają drugich od debili, a co dopiero w naukach tak 'miękkich' i
'politycznie/moralnie umoczonych', jak psychologia, seksuologia itp.
|