Data: 2003-01-27 16:40:59
Temat: Re: Argument o dyskrecji w milosci
Od: "Agati\(Aga\)" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> No, ale skoro snuje się za człowiekiem i całymi dniami w
> nieskończoność dopomina się o miłe słówko, to chyba można ze
> sporym prawdopodobieństwem założyć, że mniej więcej tego właśnie
> oczekuje, nie? :)
....................
to, ze ktos nie kocha Ciebie tak jak Ty tego oczekujesz, nie oznacza, ze
Ciebie nie kocha - tak mniej wiecej brzmialy słowa Marqueza.
Po 13 latach małzenstwa dobrze to rozumiem...
Ty oczekujesz słów, dopominasz sie o nie, i co jezeli nie otrzymasz ich -
czy to znaczy, ze On Ciebie nie kocha ?
...................
>
> A co, przepraszam, nie należy się? Osobiście jestem święcie
> przekonana, że te wszystkie "cukiereczki i słoneczka najmilsze"
> oraz buziaki w czółko należą mi się jak psu zupa :) - co nie
> znaczy, że nie doceniam TŻ, że tak się biedny poświęca ;)
....
to takie roszczeniowe, nalezy mi sie i czesc...
Przez dłuzszy czas i ja tak myslałam ja Ty. Teraz wiem, ze takie roszczenie
sobie prawa do tego co i jak ma mi powiedziec, moj ukochany, to raczej nie
partnerstwo...
Wole, zeby nie było poswiecen, tylko szczery gest, słowo.
Pragnę, zeby nie myslał, ze MUSI, tylko zeby CHCIAŁ.
Zreszta, omawiamy sytuacje, w której ktos ma kłopoty z wyrazaniem miłosci
słowami.
W takiej sytuacji, zmuszany do wiecznego "kadzenia", daje to, czego w sumie
dac nie chce.
.....
Wiecie
> co, ja naprawdę nie mogę pojąć tego "dozowania" i
> "niedogadzania" dla samej idei. Bo co, partner się rozpaskudzi?
> To obiad też mam mu gotować raz na dwa tygodnie?
>
> Z reporterskiego obowiązku zaznaczam, że z zasadą "nic na siłę"
> zgadzam się w całej rozciągłości.
masz racje, dla samej idei, to rzeczywiscie bez sensu.
Moze nie napisalam tego precyzyjnie, ale chodziło mi, o takie roszczeniowe
stawianie sprawy - ja pragne, wiec Ty mi rob - dostajesz "palec, a potem
chcesz cała reke", ale nie zwracasz uwagi, ze ktos moze nie chce tyle dawac.
Pozdrawiam Agata
|