Data: 2015-02-18 22:59:06
Temat: Re: Bigos dla Iwanosa
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Basia napisała:
>> zanim jakaś ciemnota zacznie marudzić na temat snobowania się na
>> kuchnię radziecką albo co.
> Nie czytam wszystkiego (tzn. wszystkich), bo mnie znużyły te monotonne
> wynurzenia, więc ominęła mnie zabawa (intelektualna niewątpliwie).
Też przecież nie czytam wszystkiego, bo od tego sam bym zwariował.
Ale takie mam szczęście, że co spojrzę, to śmieszne.
>> Zdarzyło się nam teraz trochę pomagać pewnej sympatycznej Ukraince.
>> No to ona, że nam zupę ugotuje. Pytam, co za zupa będzie. -- Barszcz
>> ukraiński, taki jak u nas. Najbliżej tej zupie było do kapuśniaku,
>> a może podhalańskiej kwaśnicy.
> Solanka? :)
Solanka jeszcze inna, choć pasuje do tych dwóch kapuścianych. Ale to
było nazwane "barszczem ukraińskim" przez autorkę. Ja wiem, że pojęcie
"barszcz" jest bardzo pojemne, gdzieś tam w Lodomerii, gdzie procesy
barszczotwórcze są żywe, każdy gotuje po uważaniu, z tego co ma na
podorędziu, za każdym razem inaczej. Ale barszczu ukraińskiego aż tak
zdominowanego przez kiszoną kapustę, to ja się nie spodziewałem.
To chyba po 1945 roku nastąpiło w kuchni polskiej zamrożenie pewnych
pojęć. Potrawy takie jak barszcz ukraiński zyskały pewnien kanon,
którego wszyscy jęli się trzymać jak pijany płotu. No bo stał się on
kolejnym daniem zagranicznym. Ale też czasy to były takie, zdominowane
dążeniami do stabilizacji, przejawiającej się również potrzebą istnienia
polskiej normy na ruskie pierogi. To się ciągnie do dzisiaj, nie brakuje
ludzi, którzy inaczej myśleć nie potrafią -- czy to o barszczu ukraińskm,
o ruskich pierogach, o bigosie, czy o jakimkolwiek innym "staropolskim
daniu", do którego tak się cni, a tęsknota dojmująca spać nie daje.
Dość zanmienne, że często i o Polsce od morza do morza też tak samo
myśleć potrafią. Śni im się nawet że chana tatarskiego do uległości
skłonić się udało i teraz spokojnie można zająć Krym. Siędą oni tedy
w swoich snach nad brzegiem Morza Czarnego, a tam arcyzwyczajnie jedzą
prapolski bigos na zmianę z arcypolskim schabowym. Wódkę zaś śledziem
z beczki zagryzają. Bo jakieś innoziemskie potrawy -- to snobizm jest.
--
Jarek
|