Data: 2015-02-20 16:33:37
Temat: Re: Bigos dla Iwanosa
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Basia napisał:
>> Chwalę praojców za to, że obiektywnie podeszli do rzeczy.
>
> Mam dosyć cegłowatą i ciekawą książkę "Kuchnia Słowian". Nie będę tu
> przytaczała metod badawczych, dzięki którym nie tylko można dowiedzieć
> się, co jadali mieszkańcy ziem na Wisłą i Wartą przed tysiącami lat,
> ale i odtworzyć skład menu, rodzaj i częstotliwość posiłków.
> Jadano z reguły dwa razy dziennie, jadłospis ludów słowiańskich oparty
> był na polewkach i bryjach oraz kaszach. Pierwszy posiłek, stanowiący
> zarazem śniadanie i obiad składał się z żuru, barszczu, czy kapuśniaku
> zagryzanego przaśnym plackiem - podpłomykiem, gęstszej bryi, kaszy
> jaglanej, ewentualnie pierogów, czy klusek. W drugim, wieczornym posiłku
> dominowały kasze kraszone mlekiem lub tłuszczem, rzadziej pojawiało się
> mięso. Popijano posiłki wodą lub kwasem chlebowym oraz piwem,
Na odrębne zbadanie zasługuje sprawa, skąd oni ten kwas chlebowy brali.
Zagryzali podpłomykiem, więc może kwas też był podpłomykowy? To nie tylko
kwestia nazwy. Podpłomyk przaśny, czyli niezakwaszany i nie fermentowany.
Tak szybko i łatwo kwasu się z tego nie uzyska, technologia musiała być
inna niż dzisiaj.
> fermentowanymi sokami jagód i drzew lub miodem pitnym, zaprawionym
> sokiem z żurawin lub rozcieńczanym wodą. Witaminę C zapewniały kiszone
> pokrzywy, kapusta, kwaśne mleko i owoce, a niedobór białka strączkowe -
> soczewica i bób. Co roku na przednówku do słowiańskich chat zaglądał głód.
> Gdyby nie otwartość naszych przodków, jedlibyśmy do tej pory to samo.
Ostatnie echa przednówka odnaleźć można w słowach refrenu:
To cóż że jeść ja będę zupy i tomaty
Gdy pomnę wciąż wasz świeży miąższ...
w te witaminy przebogaty...
Addio pomidory, addio utracone
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuł
Młodsi już tej tęsknoty dojmującej nie rozumieją wcale. Pomidory dostępne
są przez cały rok. Ale my jeszcze pamiętamy, że były okresy w roku, kiedy
dostępny asortyment rzeczy jadalnych kurczył się. Sezonowość w kuchni
została, ale dotyczy już głównie akcentów przyjemnościowych, fanaberyj
smakowych. Przednówka nie ma, nie tylko w tym sensie, że głodno, ale że
nudno. Kiedyś się zdarzało, że chłop na przednówku zmuszony był zaciukać
swoją qrę ulubioną -- dzisiaj może uprzyjemnać sobie życie choćby mrożonkami.
> Podobnie odbieram jeremiady nad upadkiem języka. Komu upada, temu upada.
> Niech narzekacze spróbują mówić językiem Kazań Świętokrzyskich, że nie
> odwołam się do Piasta Kołodzieja :)
Ech, gdyby takim językiem mówili, to by jeszcze tak źle nie było. Język
współczesnych kazań świętokrzyskich, to nawet na komentarz nie zasługuje.
Jarek
--
Daj ać ja pobruszę, a ty pocziwaj.
|