Data: 2015-02-20 16:50:54
Temat: Re: Bigos dla Iwanosa
Od: Wiesiaczek <W...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 20.02.2015 o 15:22, Jarosław Sokołowski pisze:
...
> To rzecz jasna i oczywista -- kawa i herbata nie chce rosnąć obok
> wierzby rosochatej. A my pić chcemy. To samo z korzeniami -- łatwiej
> nam było o nie, niż tym z zachodu. Chwalę praojców za to, że obiektywnie
> podeszli do rzeczy. Nie, że nasze (wino) dobre, po co nam cudzoziemskie.
> Dzisiejsze kołtuństwo (nie tylko do wina) podchodzi inaczej. Jeśli da
> się upichcić choćby namiastkę czegoś, to pichcić będziemy, a oryginału
> obcego do ust nie weźmiemy. Czytałem artykuł, zupełnie poważnie przez
> autora potraktowany, że możemy w Polsce przygotować przemysłową produkcję
> cytryn. Ale to było w stanie wojennym (chyba w "Przeglądzie Technicznym"
> -- to był pierwszy tygodnik wznowiony po przerwie). Gomułka chciał w ogóle
> bez cytryn, witeminę C dostarczać klasie robotnicej pod postacią kiszonej
> kapusty. Więc w teorii, to jakiś postęp. W praktyce -- sam nie wiem.
> Ale wiem, że duchowi spadkobiercy Gomułki (i tego autora z "PT") wciąż
> są aktywni.
>
> Jarek
Śmieszne są te Twoje fobie dotyczące Gomółki:)
To, żeby dostarczać "klasie robotniczej" witaminę C pod postacią
kiszonej kapusty nie jest jego wynalazkiem, bo w ten sposób zaspokajano
potrzebę tej witaminy setki lat przed nim. Zaskoczę Cię ale, o zgrozo,
również kiszono ogórki!
Czy naprawdę uważasz, że nawet obecnie, przy wolnym rynku i innych
pierdołach propagowanych przez obecny ustrój, głównym... no niechby
tylko znaczącym źródłem witaminy C są cytryny?
Przy okazji: "pszenica".
--
Wiesiaczek (dziś z DC)
"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)
|