Data: 2002-04-20 00:02:49
Temat: Re: Ciag dalszy czy warto flirtowac.
Od: Carrie <c...@w...pf.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Fri, 19 Apr 2002 13:45:15 +0200 "Qwax" <...@...q> zaszczycił/a
czytelników tej grupy taką oto wiadomością:
>> : I wtedy nie ma "nie chcę" a pojawia się "nie wiem co się ze mną
>> : dzieje".
>>
>Akademickie dywagacje - ciach.
>
>Jak przy mnie kobieta "nie wie co się z nią dzieje" to znaczy że
>naprawdę utraciła nad sobą kontrolę.
Mój uproszczony pogląd na tę sprawę wygląda tak: jeśli nikt człowieka
nie trzyma na muszce [lub jego rodziny, lub grozi mu torturami etc.],
a ten człowiek coś robi, to znaczy, że chce to zrobić. Ewentualnie
odrębnym stanem jest stan upojenia, 'odlotu' po narkotykach albo
jakichś lekach - w tym nie mam doświadczenia, więc nie będę się
wypowiadać :) Załóżmy zatem, że ów hipotetyczny człowiek jest trzeźwy
i w pełni władz umysłowych. Dokonuje jakiegoś wyboru. Podejmuje jakąś
decyzję. A potem tłumaczy się, że nie wiedział, co się z nim działo...
Nie wiem, może to wynika z mojego nikłego doświadczenia życiowego, ale
wyjąwszy okres niemowlęctwa oraz jeden przypadek, gdy straciłam
przytomność, nie przypominam sobie okresu, w którym nie wiedziałabym,
co się ze mną dzieje, i podjęła - w jakimś sensie nieświadomie, bo
skoro znajdowałam się w takim stanie... - decyzję, która okazała się
później ogromnie niewłaściwa...
Chyba nie wierzę w coś takiego, że człowieka nagle trafia nie wiadomo
co i on traci zdolność logicznego myślenia [nie upieram się, że mam w
tym rację :) to tylko taki własny pogląd]. Biorąc za przykład opisaną
w pierwszym mailu sytuację: gdyby ta kobieta _nie chciała_ się poddać
chwili, emocjom czy czemuś tam jeszcze, to mogłaby się odsunąć,
prawda? Jeśli się nie odsunęła, chociażby po tym pierwszym momencie
zaskoczenia, to ja uznaję, że to była jej decyzja i jej wybór. Żadne
takie, że 'coś' jej kazało...
Według mnie nawet na utratę panowania nad sobą trzeba sobie pozwolić.
A jeśli ktoś traci panowanie na skutek zupełnie drobnej sprawy [to
spojrzenie, ten zapach, ten uśmiech, to słowo...], to dla mnie jest to
cokolwiek podejrzane ;)
Pozdrawiam, Carrie [która już kilka razy w podobnej sytuacji
usłyszała: "Bo ty za dużo myślisz!" ;) ]
PS. Jakby ktoś chciał mi powiedzieć, że nie wiem, co to prawdziwa
miłość lub pożądanie, to nawet się kłócić nie będę :) Możliwe, że nie
wiem; możliwe też, że kiedyś i ja powiem, że straciłam nad sobą
kontrolę. Co mi się zresztą zdarzyło już parę razy. Tylko że zawsze w
wyniku dokładnej analizy sytuacji... :)
|