Data: 2009-03-13 23:05:34
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>
Od: michał <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" napisał w wiadomości:
>> O to właśnie chodzi i naprawdę trudno jest wyczaić te granicę między
>> naszą powinnością pomagania, a uszczęśliwianiem na siłę. Ustalenie
>> jej w wielu przypadkach nie jest takie proste.
> Czasami, kiedy się jest z kimś bardzo mocno związanym, np. z kimś z
> rodziny, trudno oddzielić dobro własne od dobra tej drugiej osoby. I
> niestety często się tym kierujemy w dawaniu rad. Taka bliska osoba
> pyta, co sądzisz o jakimś mężczyźnie, a ja mówię prawdę, że mi się
> nie podoba. I robię to świadomie, bo nie chcę, żeby się z nim
> wiązała. Nie namawiam, ale tak po cichu zniechęcam. Lepiej na pewno
> byłoby spojrzeć z perspektywy tej osoby, której się radzi, ale nie
> zawsze się to udaje.
> Mojego ojca z kolei bardzo zachęcałam do związania się z kobietą,
> którą poznał przez internet. Jest IMO naprawdę wspaniałą kobietą i
> wydawało mi się czymś nadzwyczajnym poznać w tak późnym wieku kogoś
> niemal idealnie pasującego (tak to wygląda z zewnątrz oczywiście).
> Ale niestety nie udało mi się. Tyle tylko, że są przyjaciółmi.
Wiem, że kobiety lubią swatać lub zniechęcać do związku. I tak jak
mówisz, kierują się własnymi odczuciami. Ja także lubię swatać, ale
ograniczam się do kilku rzeczy. Podania wzajemnego kontaktu jednej czy
drugiej osobie i ewntualnie odpowiadania na pytania o drugą osobę
(chodzi o cechy). Być może w opisie kogoś "przemycam" jakieś swoje
sugestie, ale staram się, jak potrafię, kontrolować to, żeby wzajemna
ocena dokonała się sama przez kojarzone osoby.
Natomiast do zniechęcania jestem bardzo daleki. Zresztą wiesz, bo
rozmawialiśmy już kiedyś na ten temat. Uważam, że mógłbym kogoś
skrzywdzić w ten sposób. Sprawy w związkach partnerskich powinny byc
rozwiązywane między partnerami wyłącznie.
--
pozdrawiam
michał
|