Data: 2009-03-14 20:06:59
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>
Od: "R" <...@...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "michał" napisał w wiadomości
news:gpc4ru$foi$1@inews.gazeta.pl...
(...)
>>> A jedynie, jeśli czujemy taką potrzebę, na
>>> jego prośbę udzielić rady wg własnej projekcji (bo innej nie znamy z
>>> autopsji). :)
>
>> Czasami można i bez prośby (a nuż ktoś jest nieśmiały lub nie wie, że
>> można poprosić;) ) byle nie nachalnie i najwyżej raz w jednej
>> sprawie/pokrewnych. Ale tak ogólnie to się z tym zgadzam o ile dobrze
>> zrozumiałam a zrozumiałam: "nie wolno innych uszczęśliwiać na siłę".
>
> O to właśnie chodzi i naprawdę trudno jest wyczaić te granicę między
> naszą powinnością pomagania, a uszczęśliwianiem na siłę.
Co rozumiesz przez powinność pomagania? W stosunku do osób dorosłych w pełni
sprawnych itp. chyba coś takiego nie występuje.
> Ustalenie jej w
> wielu przypadkach nie jest takie proste. Bo na przykład, co można
> pomyśleć o człowieku, który do cyganki mówi: "Weź się do pracy!"? ;)
Że to nie jego sprawa? ;).
> Nie
> kuma czaczy. Praca w naszym rozumieniu, to nie cyganki religia.
Ogólnie próby "nawracania" obcych ludzi na ulicy uważam za bezsensowne
(pomijam sytuację gdy trzeba stanąć w obronie kogoś słabszego np. bitego
dziecka - ale to też raczej da efekt tylko na daną chwilę).
>> (...)
>>> Ja ma takie przekonanie, że poczucie odpowiedzialności jest u nas
>>> ludzi bardzo elastyczne i może występować w zakresie od brania
>>> wszystkiego na siebie aż do egzekwowania od innych siłą
>>> zadośćuczynienia za swoje niepowodzenia.
>>> Rozsądniejsze wydaje się być blisko brania rzeczy na siebie, ponieważ
>>> wzrasta wtedy obszar spraw, na które mamy wpływ.
>
>> Z tym też się zgodzę.
>> (...)
>
> Trochę dziwnie się czuję, bo dawno już nikt się tak prędko ze mną nie
> zgadzał. ;D
Mam się na siłę nie zgadzać? :).
(...)
>>> Wiedza może być przyjmowana, bądź nie. To zależy przede wszystkim od
>>> dwóch rzeczy. Od źródła (czyli od tego, kto radzi - czy jest dla
>>> odbierającego autorytetem) i postawy (czyli gotwości przyjęcia innej
>>> wersji poglądu, niż się posiada). Jeśli nie ma tych elementów, wtedy
>>> jest taki efekt, o którym wspomniałaś: nie pomaga. :)
>
>> W sumie pewnie racja.
>> Ale też i nie rozumiem dlaczego ktoś nie próbuje zmienić czegoś co go
>> wyraźnie "uwiera" bo zachowuje się tak, że dana sprawa zaczyna też
>> "uwierać" niektórych z otoczenia.
>> W nawiązaniu do tego wyżej - jak ktoś mi czymś w tym guście (muszę
>> przyjąć księdza, muszę chrzcić dziecko, muszę doczyścić na błysk
>> łazienkę przy pomocy szczoteczki do zębów;) ) za często "rozwala"
>> rozmowy to traktuję jak własny problem (no bo zaczynam mieć problem z
>> dana osobą w kwestii grania na moich nerwach ;) ) i biorę się za
>> rozwiązywanie problemów tego kogoś. I wyszło na to, że czasem chcę
>> kogoś na siłę uszczęśliwiać ;). Tzn. chciałam powiedzieć, że rozumiem
>> czasami zapędy ludzkie do uszczęśliwiania innych na siłę. Nie
>> rozumiem za to uporu w trwaniu w widocznym dla innych "nieszczęściu".
>> Ale też i czasem zauważam, że narzekanie może być formą chwalenia się.
>
> Ludzi można by podzielić na kilka grup pod względem koncentracji na
> określonych obszarach życia. Steven Covey (mój ulubiony autor)
> sklasyfikował to jakoś - nie znajdę teraz, bo trochę by to trwało. Mniej
> więcej wygląda to tak, że jedni skupiają całe swoje życie na przyklad na
> wrogach (muszą mieć jakiegoś wroga, żeby egzystować), inni na
> współmałżonku, jescze inni na pieniądzach albo na pracy itd itd. Są też
> pewnie i tacy, którzy musząą narzekać.
Ja wyżej miałam na myśli coś w rodzaju: matka nastoletniego dziecka
narzekająca jak to dziecko nic nie umie wokół siebie zrobić itp. - a
wyraźnie da się w tym odczytać "zobacz jaka mu ciągle jestem potrzebna, beze
mnie sobie nie poradzi".
> Taka postawa roszczeniowa jest
> chyba najbardziej rozpowszechniona, bo wszędzie się ją słyszy.
> Więc żeby skutecznie pomagać, trzeba by to wszystko albo i jeszcze
> więcej o nim wiedzieć.
Tu się znów zgodzę :) + mieć do tego pomagania odpowiednią
wiedzę/doświadczenia. Ale prówać zawsze można a nuż coś z tego wyjdzie ;)
(...)
R.
|