Data: 2002-02-22 13:58:35
Temat: Re: Czy mówić o kłopotach, gdy ktoś jest poza domem?
Od: "Ania Björk" <s...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> a ja mam inne pytanie, sens ten sam tylko osoby inne... czy mam powiedziec
> mamie cos o wlasnym zdrowiu, jezeli to juz nic nie pomoze?
Troche tu sie moim zdaniem zmienia perspektywa, bo zaleznosc
matka-dziecko(dorosle dziecko) jest inna niz zaleznosc zona-maz. Z mama sie
zwykle nie ma wspolnych obowiazkow wobec siebie wzajemnie i wobec innych
osob (tak jak malzonkowie/Towarzysze Zycia maja wobec siebie i swojego
potomstwa). Nie wiem, jak to wyjasnic lepiej, ale mamie mojej wszystkiego
nie mowie, wlasnie wychodzac z zalozenia, ze martwilaby sie tylko nieludzko,
nie mogac pomoc (mieszkamy w dwoch roznych krajach). To samo dotyczy ojca,
naturalnie.
W dodatku ona
> sama nie jest zbyt zdrowa ... moze glupio zrobilam, ze nie powiedzialam od
> razu i teraz to juz chyba nie ma co sie zastanawiac... z drugiej strony mi
> dziwnie mi n a sercu kiedy opowiada sasiadom jakies dziwne historie na moj
> temat, historie ktore maja swoj poczatek w jej niewiedzy...
> Ale tak miedzy bogiem a prawda to nie powiedzialam jej rowniez z tego
powodu
> zeby nie "klepała" tego obcym ludziom, a tego się jej nie oduczy - ot taki
> plotkarski typ.
Tu juz nic nie pomoge moimi przemysleniami, zreszta nie wiadomo dokladnie, o
jaka chorobe (twoja) chodzi.
Moje teoretyczne zalozenie zyciowe jest nastepujace: mowic moim rodzicom o
pozytywach, przemilczac tymczasowe i przemijajace klopoty i choroby, ale w
wypadku choroby smiertelnej mowic! Czlowiek musi miec czas i mozliwosc na
tzw "zamkniecie" spraw z chorym czlonkiem rodziny lub bliska osoba. Inaczej
jest to nieuczciwe wobec tych zdrowych.
Tez poplatalam, wybacz, teraz lepiej nie potrafie...
Cieple pozdrowienia
Ania B.
|