Data: 2005-01-31 19:14:07
Temat: Re: Czy można żyć szczęśliwie bez miłości?
Od: "kolorowa" <v...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Neokaszycha" wrote
> > Czy w takim razie wciąż jest w jakiś sposób zależna od matki?
> W pewnym sensie jest- psychicznie przede wszystkim.
>
> No- do tej pory jakoś tak było, że nie huśtała. Nie miała deprechy- to
chyba
> pierwszy tak poważny negetywny stan w jej zyciu.
Najtrudniejszy pierwszy krok;)
Trudno powiedzieć, czy rzeczywiście jest to jej pierwszy raz. Nie zamierzam
tu kwestionować Twojej znajomości z przyjaciółką czy stopnia zaangażowania w
jej sprawy. Mam na myśli to, że ludzie często nie pokazują takich rzeczy po
sobie - z różnych powodów: nie chcą pokazywać, jak im ciężko, nie chcą
zawracać ludziom głowy swoimi sprawami, uważają, że nie jest to tak istotne,
że przesadzają, itp. IMO jeśli jest tak ciężko, jak opisujesz, to znaczy, że
nie jest to pierwszy raz, że zdarzało się wystarczająco wiele razy, żeby
doszło do przekroczenia jakiejś granicy.
I to wcale nie musi być złe, bo pozwala wyjść ze stanu, w jakim się tkwiło
do tej pory. Pozwala wyjść ze stanu uzależnienia.
Z tego, co piszesz, wyłaniają się trzy sprawy - ściśle ze sobą związane:
potrzeba bycia kochaną, lęk przed odrzuceniem oraz uzależnienie własnej
wartości od drugiej osoby. Jeśli chodzi o potrzebę bycia kochaną, to chodzi
chyba o potrzebę bycia kochaną przez konkretne osoby, a nie przez obojętnie
kogo. Dobrze by było, żeby Twoja przyjaciółka zastanowiła się, dlaczego
wybrała właśnie swojego męża, bo może się okazać, że odrzucając ją,
nazywając głupią, on nie jest już tą osobą, na której jej tak zależało. Że
nie na takim związku jej zależy. Może się okazać, że ona boi się utracić
kogoś, kogo tak naprawdę już straciła.
Lęk przed odrzuceniem wiąże się jeszcze z lękiem dzieciństwa, kiedy
odrzucenie przez rodzica byłoby dla dziecka katastrofą. I jego akceptacja
była niezbędna do przeżycia.
No i trzecie - potrzebne jest wewnętrzne przekonanie, że ani matka, ani mąż
nie są od niej lepsi. Że oni, ich miłość, ich akceptacja nie stanowią o jej
wartości.
Myślę, że w tym kierunku należy Twoją przyjaciółkę prowadzić. I nie warto
się nastawiać na natychmiastowy sukces. Ona była długo utwierdzana w
przekonaniu, że jest nikim. Trochę czasu musi potrwać zanim zmieni zdanie.
Małgośka
|