Data: 2003-07-16 05:59:19
Temat: Re: Czym naprawde jest miłość?
Od: puchaty <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jacek widać stracił(a) kontakt z nadświadomością popełniając:
> Podobnie jak poczucie niezależności z tym wspaniałym przeświadczniem, że nie
> ide przez życie sam.
Już kiedyś na ten temat rozmawialiśmy. Uważam, że idziemy przez życie sami.
Nawet wśród najbliższych ciągle jesteśmy sami. Wystarczy zamknąć oczy
wieczorem gdy wszyscy śpią i nie myśleć o niczym.
> I najważniejszą kwestią nie jest to czy odkrywamy siebie czy partnera ale
> proporcje w czasie temu poświeconym. Podobnie jak z tym pozornym
> przeciwieństwem wolności
> i związania z drugą osobą.
Potrafisz określić te proporcje?
>>... mi się, że ona mnie kocha, ponieważ mi to powiedziała, "jest mi z nią
>> dobrze albo jest mi z nią źle" przeradza się w "ona jest dobra lub ona
> jest
>> zła" - ocena, ocena, ocena przez pryzmat własnego egoizmu).
>
> A jaka jest naprawdę skoro koncentrujesz sie na sobie.
Naprawdę to ona po prostu JEST. Zawszę minę się z prawdą, gdy będę mówił
JAKA ona jest. Masz zapewne jakąś opinię na temat Sowy. Ja pewnie mam ten
obraz powiedzmy wyraźniejszy. Ale nie potrafię powiedzieć, czy przypadkiem
Twoja jej ocena nie jest mniej oddalona od prawdy.
>>> Przecież wszyscy z czasem się zmieniają, zmienia ich
>>> praca, kontakty z innymi ludźmi, przeżycia te radosne i traumatyczne.
> Czasem
>>> pojawiają się sytuacje ekstremalne, których nie sposób symulować
> wcześniej.
>>> Przecież Zośka nie hajtnęła się z Bolkiem alkoholikiem, tylko z
> Bolusiem,
>>> który pierwszy raz urżnął się na własnym weselu. Nikt na ślubie nie daje
> 10
>>> letniej gwarancji na partnera.
>
>
>> Ale sami sobie dajemy oczekiwania względem partnera. Tworzymy sobie zwykle
>> jego fantom (w głowie), i patrzymy czy aby ten rzeczywisty pasuje. Dobrze
>> jak tak, jeśli nie to nieszczęście.
> A móglbyś odnieść się do tego pijanego codzień Bolka,
> jaki fantom ma w głowie jego żona ?
Bolek powinien być trzeźwy.
Niestety Bolek lubisobie wypić.
>
>> Bardzo mi się podoba ten opis:-) Jest to IMO opis wspaniałego związku.
> Jest
>> to opis pewnego uzależnienia swego szczęścia/życia/radości od innego
>> człowieka nazywanego potocznie miłością.
>
> Czy Ty wolisz określic taki stan uzależnieniem ?
To jest IMO uzależnienie.
Wystarczy zaobserwować skutki odstawienia.
>> A dlaczego nie doprowadzać do stanu, w którym płyniesz łódką sam. W której
>> podziwiasz zmieniający się krajobraz, łowisz ryby a obok Twojej łódki
>> płynie łódź z osobą, którą Ci nurt wody akurat przydażył. I podziwiasz
>> kształty jej okrętu ale zdajesz sobie sprawę z tego, że może odpłynąć.
>
> Tak po prostu odpłynąć?
Tak.
> A co wtedy gdy się zmęczy i zabraknie odpocząć?
A czym ma się męczyć skoro nie musi walczyć, starać się, poszukiwać?
> A co wtedy gdy sternik z jednej łódki zachoruje ?
Współczuć. Pomóc. Wziąć na hol jeżeli sternik CHCE by mu pomóc.
> A co wtedy kiedy jedna przycumuje i znajdzie skarb?
Cieszyć się i błogosławić.
> Wresczie gdzie w tym modelu płyną dzieci ?
W swoich łódeczkach. Póki są małe muszą być holowane a linka powinna sie
wydłużać wraz z ich rozwojem.
>
>> Jak
>> tylko ona zechce, jak tylko wir zakręci w inną stronę. I chociaż krajobraz
>> się zmienił (już nie ma sztafażu) ty dalej jesteś go wstanie podziwiać.
>>
>>> Oczywiście piękne takie założenie że ja mam miłość w sobie. Ale w tedy
> po
>>> cholerę szukasz tej drugiej połowy. Możesz obdarzyć miłością pierwszą
> lepszą
>>> panią/pana który cię zaakceptuje bo przecież miłość masz w sobie!!
>>
>> Ba! Obdarzyć ją mogę kamień, kwiat, bułkę z serem ... cokolwiek,
>> kogokolwiek, każdego!
>> Ja nie zakładam, że jest mnie pół.
>
> Nie odpowiedziałeś na pytanie? A szkoda bo to ważne pytanie, w Twoim wzorcu
> miłości nie ma drugiej osoby jesteś tylko TY jako centrum.
OK. Napisze wyraźniej. W tym wzorcu kocha się wszystkich (nie potrzeba
nawet ich akceptacji)
> A tak naprawdę to człowieczeństwo zaczyna się gdy jest ten drugi człowiek,
> miłość przejawia się wtedy gdy jest ta druga osoba.
A czym jest miłość do Boga? A czym jest zachwyt nad zachodem słońca?
> Taką miłość pokazał nam Bóg. Przynajmniej tak mi się zawsze zdawało.
Zostało powiedziane "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego". Powiedziano
również "Kochaj swoich nieprzyjaciół". Jak myślisz o jakiej miłości była
mowa?
puchaty
|