Data: 2006-01-12 14:47:08
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...
Od: Joanna Duszczyńska <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Agnieszka Krysiak" <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:j8mcs1hnojjk1ihsj63p4igq9jvkig22vb@4ax.com...
> Polemizuję z twoim stwierdzeniem, że "Rodzice zawsze wolą posłać dziecko
> do placówki reprezentującej porównywalny poziom bez konieczności
> płacenia za to. Dopiero jak się okaże, że dziecko akurat się nie dostało
> do wymarzonej placówki publicznej szukają prywatnej." i twierdzę, że
> jest fałszywe w założeniu, że dzieje się tak zawsze.
Spróbuję się dokładniej wytłumaczyć.
Masz dwie szkoły które mają po tyle samo wad i zalet.
Nie są identyczne, bo nie ma takiej możliwości ale są porównywalne i w
sumarycznej ocenie wypadają tak samo.
Na dodatek masz zdrowe dziecko, nie wymaga żadnej dodatkowej
zindywidualizowanej opieki, o która trudno w placówce państwowej, a w
prywatnej nie.
Robisz sobie taką tabelkę z plusami i minusami dla każdej ze szkół. Możesz
dodać jakieś wagi do cech szkoły które rozważasz. Przy Twoich kryteriach
dwie różnie szkoły wypadają tak samo. Wtedy wybierasz tą bez czesnego, czy
tą z czesnym?
Oczywiście jeśli jest jakikolwiek problem z dzieckiem i dziecko potrzebuje
zindywidualizowanej opieki to jest to kryterium nadrzędne i wtedy na pewno
pierwszym wyborem będą szkoły prywatne o ile strona finansowa nie stanowi
bariery.
Sama podejmowałam taką decyzję - mam jedno dziecko w szkole prywatnej, a
drugie w państwowej. Znajomi też podobne decyzje podejmowali. I były to
różne decyzje w stosunku do tej samej placówki. Łącznie z sytuacjami, gdy i
rodzice i dziecko są zachwyceni placówką, a drudzy, którym ci pierwszy
placówkę polecili zabierają z niej dziecko po tygodniu.
A teraz w sprawie słówka "zawsze". Udało mi się wyobrazić sobie osobę, która
nie myśli i nie decyduje świadomie, a podejmuje decyzje w sposób losowy.
Jestem skłonna się ze słówka wycofać i zamienić je na przeważnie.
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
|