Data: 2006-01-12 15:37:14
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...
Od: Lozen <i...@n...spam.hotmail.com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Harun al Rashid wrote:
>> ta akurat ma podloze "religijne". i stad ten "zakaz".
>>
> Tyle to wiem, że z powodu silnej niechęci do słowa Bóg cała ta sprawa.
> Ale to durnota i tyle. Ciekawe, kiedy zaskarżą amerykański bank i jego
> oficjalną walutę... To już na histerię zakrawa.
> Najśmieszniejsze, że o Bogu w teorii IP się nie wspomina. Dla niektórych
> jest ona wsparciem tez Daenikena, bo oni ateiści :))
Kazdy kraj ma swoj system, ktory spelnia warunki i oczekiwania danego
spoleczenstwa. W Polsce sprawdza sie (lub nie) taki, jaki istnieje w
Polsce, a w Stanach sprawdza sie (lub nie) taki, jaki istnieje w Stanach.
Historia Stanow jest oczywiscie krotsza, niz wielu innych krajow, i
czego ten chcial uniknac, to problemow jakie sa lub moga istniec w tych
juz bardziej doswiadczonych. Ci, ktorzy podpisywali deklaracje o
niepodleglosci, pisali konstytucje, potrafili przewidziec i zaplanowac
tak wiele, wlacznie z tym by rzad i kosciol byly od siebie oddzielone,
niezalezne. Pierwszy punkt w konstytucji (chociazby to swiadczy o tym,
jak wazny jest ten temat) mowi o tym, by jedno i drugie moglo sobie
fajnie sie rozwijac i nawzajem popierac jednoczesnie nie wywierac na
siebie szczegolnego wplywu. Temat religii i wyznania jest jednym z
glownych pytan zadawanych nie tylko kandydatom na prezydentow, ale tez i
kandydatom na sedziow do sadu najwyzszego i odpowiedzi pozniej sa
dokladnie rozpatrywane (np w przypadku tych ostatnich).
Wez tez pod uwage, ze do tego kraju ludzie przejezdzali i przyjezdzaja z
calego swiata. Aby uniknac sytuacji jakie miely ostatnio miejsce we
Francji (a przeciez tak samo tu moglo wygladac po atakach jedenastego
wrzesnia) Stany musialy od poczatku wziac pod uwage rozne tego typu
szczegoly, by kazdy mogl tu czuc sie jak u siebie w domu, by nikt nie
czyl sie dyskryminowany ze wzgledu na swoje wyznania, a czyz nie tak
ktos moglby sie czuc, jezeli dziecko wyznania powiedzmy buddyjskiego
byloby zmuszone nauczania biblii w szkole, ktora jest instytucja panstwowa.
Jak kazdy inny system, ten rowniez ma swoje plusy i minusy. Ale czy
jest to zaraz durnota? Nie wiem. Nie czuje sie na tyle wazna, by to
tak lekko oceniac.
> Ekhm. Przypominam, że mówimy o teorii. Uznanie teorii w świecie naukowym
> przejawia się przez poważną dyskusję nad jej tezami. Nieuznanie poprzez
> stwierdzenie - bzdura - i przejście do ciekawszych zajęć. Nad IP się
> dyskutuje, całkiem serio.
> Zaś nauczanie JEDYNIE słusznej i obowiązującej darwinowskiej...
> śmierdzi. Tam jest więcej dziur, niż w serze, mamut by się zmieścił. W
> mojej szkole, lata temu, równolegle z teorią Darwina wspominano o
> kreacjonizmie, teorii wirusów ewolucyjnych, teizmie ewolucyjnym i już
> nie pamiętam co jeszcze. Ale tu się sądów do nauczania nie miesza,
> nauczyciel sam decyduje które omówić, a które nie.
I czy oby jest to lepsze? To zalezy jeszcze od tego co chcesz by Twoje
dziecko wynioslo ze szkoly. Ja ciesze sie, ze wiem czego moje dziecko
sie tam uczy i ciesze sie, ze religia nie bedzie w to mieszana. My
sprawy religijne sami zalatwiamy z dziecmi, bez wplywu szkoly; wole by w
miedzyczasie nauczycielka spedzila wiecej czasu na inne przedmioty, niz
wnikanie w sprawy religijne. BTW, w okresie przedswiatecznym dzieci
(pierwsza klasa) uczyly sie o obchodzeniu swiat w roznych wyznaniach, po
kilka dni na religie. Malowaly menorah (swieczniki zydowskie), kinara
(swiecznik do Kwanzy), choinki, sluchaly opowiesci o tych tradycjach,
uczyly sie podstawowych znaczen. Takie podejscie, moim zdaniem, uczy
dzieci tolerancji na przyszlosc.
Kasia
|