Data: 2011-07-14 10:56:12
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: Piotrek <p...@p...na.berdyczow.info>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 2011-07-14 11:48, R wrote:
> Więc zacytuję siebie z pierwszego czy drugiego postu do medei w tej
> sprawie: "Gdybym ja miała tutaj coś zmieniać - to wprowadziłabym
> oświadczenia (coś na kształ tego jakie są przy ślubach katolickich), "
> bo uważam, że to całkiem fajna sprawa była. Ja sama mam ślub
> konkordatowy i po zgłoszeniu u księdza chęci zawarcia związku
> małżeńskiego wypełniliśmy taką ankietę (więc mi się zdaje, że wszyscy w
> analogicznej sytuacji taką wypełniają). Dało nam to pomysły do paru
> rozmów. Uczęszczaliśmy też na wymagane kursy - też jak się tego z uwagą
> słuchało i czytało zalecaną literaturę - to wiele dało, np. w sprawach o
> których warto porozmawiać przed ślubem. Może faktycznie tylko to, że
> jestem praktykującą katoliczką ogranicza moją wyobraźnię a ludzie
> niepraktykujący rodzą się już doświaczeni i bez rozmów/czytania itp.
> wiedzą co może być w małżeństwie ważne. Ja tam o wielu sprawach nie
> wiedziałam a to, że się dowiedzieliśmy (np. czego szukać i gdzie, czego
> się można spodziewać) w porę zapobiegło np. ostremu przechodzeniu
> kryzysów, awanturom i poczuciu rozczarowania.
> Oczywiście jeżeli ktoś nie chce to z tego nie skorzysta. Ale jeżeli chce
> może (my skorzystaliśmy, a gdyby nie te kursy i ta ankieta pewenie na
> wiele rzeczy byśmy w odpowienim czasie "nie wpadli").
> W moim odczuciu dobrze by było gdyby i ludzie nie chcący ślubu
> kościelnego a chcący ślubu ogólnie też mieli takie możliwości (a raczej
> nie mają - chyba, że mają ale jakie?).
> To tyle. Przymus dotyczyłby tylko tego, że musieliby się zapoznać z tym
> jakie możliwości i niebezpieczeństwa są. Co by z tą wiedzą zrobili to
> już ich sprawa - grunt, że taką możliwość mieli (to moje podejście - Ty
> możesz mieć inne).
Jakby to powiedzieć ...
Mam wrażenie, że argumentujemy w dwóch różnych sprawach.
Oczywiście jestem za tym, żeby ludzie zdobyli jak najwięcej wiedzy i
umiejętności mogących pomóc im w życiu.
Poczynając od umiejętności wyrażania swoich myśli i choćby liczenia, a
kończąc na specjalistycznej wiedzy niezbędnej do wykonywania pracy
zawodowej.
Wiedza o zaburzeniach psychicznych, moralności, wierze czy seksie jest
tylko jedną z wielu informacji, które również mieszczą się w tym "worku".
I to jest zdaje się główny nurt Twoich przemyśleń. Z którym oczywiście
się zgadzam, nie sposób się z tym nie zgodzić.
Natomiast ja w swojej argumentacji odnoszę się do zgody na nieformalne
ubezwłasnowolnianie osób zaburzonych psychicznie, zawartej w KRiO.
Uważam, że to prawo jest przestarzałe i nie przystaje do obecnego stanu
wiedzy medycznej oraz dyskryminuje osoby zaburzone.
A w dodatku IMHO po prostu nie działa, mając na uwadze znane mi
przypadki małżeństw osób zaburzonych i informacje pojawiające się choćby
w tym wątku. Lub działa źle, mając na uwadze odmowę zatwierdzenia
małżeństwa w przypadku osoby chorej na porażenie mózgowe, czy co to tam
było.
Argumenty Chirona, że prawo działa dobrze i dlatego nie należy go
zmieniać nie przemawiają do mnie ponieważ IMHO są oparte wyłącznie na
jego wierze w to, że prawo działa dobrze.
No ale powyższe rozważania o tym, czy prawo działa dobrze czy źle (nie
czy jest dobre czy złe) nie dadzą rozstrzygnięcia tak długo jak długo
nie znajdziemy danych statystycznych.
Kropka.
>
> Jeżeli już to ja proponowałam podpisanie, że się zapoznało z sugestią
> konieczności konsultacji.
>
j.w.
> Jaką szkodę przynosi zapoznanie się z możliwymi niebezpieczeństwami?
Oczywiście żadnej. Co więcej podnosi poziom ogólnej edukacji tak samo
jak zapoznanie się z przepisem, że nie należy przechodzić przez ulicę na
czerwonym świetle.
Nie ma emotikona (piję do Ikselki), znaczy się to nie była ironia tylko
przykład.
Ale jak wspomniałem wcześniej chyba dyskutowaliśmy o dwóch różnych sprawach.
Piotrek
|