Data: 2014-10-06 11:30:00
Temat: Re: Festiwal Słoików Świata
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Basia napisała:
>> Skoro bazują na subtelnościach, to ciekawe, czy przyjdzie im do głowy
>> pomysł poświęcenia jednej z sal muzeum, czy choćby kącika, Sławomirowi
>> Mrożkowi. W okresie meksykańskim, gdy wraz z żoną mieszkali na ranczo
>> La Epifanía, utrzymywali się głównie z robienia domowych przetworów
>> w słoikach.
>
> Sądzę, że niekoniecznie będą odniesienia tego rodzaju. Z tego, co
> widziałam na obrazkach pokazujących, jak ta impreza wyglądała,
> przypomina raczej skrzyżowanie gminnych dożynek z odpustem, jaki
> niedawno obserwowałam w Królowej Polskiej.
W odpustach samych w sobie nie ma niczego złego -- jeśli są na Swoim
Miejscu. Obrazków z festiwalu kilka widziałem, przeczytałem też wskazany
tekst traktujący o nim i o muzeum jeszcze. Widać z tego, że założenia
są takie, by do Muzeum Słoików Świata ludzie przychodzili po to, by
zobaczyć słoiki świata. Żart słowny, owszem, jest tam zauważony, ale
ma on zadanie wyłącznie prowokować do odwiedzenia ekspozycji. Wspólne
gotowanie kompotu mnie chyba nie pociąga. Alternatywa w postaci
"ekokosmetyków" (w słoikach) też nie. Lampę ze słoika już zrobiłem
(30 lat temu) i do dzisiaj różni o niej różne rzeczy opowiadają.
Ja bym wolał, żeby pomysłodawcy faktycznie starali się przekonać, że
"słoik jest istotnym elementem każdej kultury na świecie". Zjawisko
zwane "słoikiem warszawskim" jest jak najbardziej procesem kulturowym,
więc coś by o nim się dało. W sferze materialnej można by na przykład
porównać zawartość słoików z tymi, które były mi podstawą żywienia,
gdy jako dziecko jeździłem z rodzicami oglądać inne kultury w Europie
(a to było jeszcze sporo wcześniej niż lampa).
Mrożkowe słoiki (jak wyglądały, da się zobaczyć na przykład tu --
http://www.intoamericas.com/?attachment_id=219 -- a żywy eksponat
do muzeum też by się dało zdobyć) w czasie zbiegły się ze "słoikami
bułgarskimi". W tym kraju załamało się wszystko nagle -- hiperinflacja,
praktyczny brak wartości pieniędzy, brak czegokolwiek w sklepach, brak
organizacji państwa. Tylko więzi kulturowe pozostały. Wtedy każdy, kto
zdobył coś do jedzenia, starał się ładować to w słoiki (które też trzeba
było zdobywać). Gdy się jechało do mechanika, żeby ten zespawał tłumik
w samochodzie, to brał on za przysługę słoiki, na przykład z serem. Ale
niekoniecznie dlatego, że był głodny. On za nie mógł otrzymac na przykład
zeszyty dla dziecka, które szło do szkoły. I to dopiero jest kulturotwórcza
rola słoika.
>> A może byśmy coś zasiali?
>> -- A na ten przykład co?
>> -- A choćby i pole.
>
> Czy ten cytat sugeruje, że festiwal słoików to kolejne zjawisko
> jak z Mrożka?
Taki miałem zamysł. Ale teraz widzę, że też trochę jak z Wyspiańskiego.
Jarek
--
A, jak myślę, ze panowie
duza by juz mogli mieć,
ino oni nie chcom chcieć!
|