Data: 2011-09-14 08:34:48
Temat: Re: GMO a własność
Od: "olo" <o...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "zażółcony"
>
> Ja tu jednak widzę pewne możliwości. Z tą 'niespotykaną łatwością
> kopiowania' to może być różnie - zależy, jak podejść do tematu.
> Jak np. oceniasz łatwość kopiowania drzewek wiśni, śliwek
> czy jabłoni ?
>
To raczej do ogrodników pytanie. Pewnie poprzez rozmnażanie wegetatywne,
czyli ukorzenianie tak zwanych sztobrów lub bardziej mozolnie zaszczepiając
podkładki. Myślę że drzewka owocowe to jednak margines problemów opłat za
GMO i nie tutaj leżą zwłoki psa ;).
> Myślę, że można np. iść w kierunku rozwiązań takich, w których
> wymaga się, by pewne obszary związane z GMO były jawne,
> a i tak cała zabawa będzie dalej kosztowna. Np. wyobrażam sobie
> coś takiego, że absolutnie wymaga się pełnej jawności wykonanych
> zmian w kodzie genetycznym (czyli: pełen wgląd w geny tego, czym
> się żywimy),
Tego się nawet nie da ukryć, obecnie sekwencje genomu to koszty rzędu
pojedyńczych tysięcy $.
W 2005 roku pionierskie, finansowane poprzez rząd USA pionierskie
zsekwencjonowanie ludzkiego DNA kosztowało miliard $. Urządzenie trzeciej
generacji mają sekwencjonować genom w czasie rzeczywistym (bez powielania) w
kilkanaście minut. Koszt ma spaść poniżej tysiąca $.
>szacunków skutków na organizmy, dokładnych wyjaśnień
> przyczyn, dla których konkretne zmiany zostały wykonane, raporty
> z testów wpływu zmian na organizmy - innymi słowy wszystko to,
> co ma tworzyć rozwiązania BEZPIECZNE.
Tak się dzieje.
> Natomiast
> koncern ma prawo zachować w tajemnicy aspekty związane
> z budową procesów produkcyjnych - w jaki sposób dokonuje zmian
> genetycznych, jak wygląda u niego proces rozmnażania itp itd.
Proponujesz przenieść ochronę wartości w obszar technologii. Ale tutaj już o
tę ochronę dbają producenci urządzeń do wykonywania operacji na DNA to raz,
dwa to technologie zwykle są w jakiejś części upubliczniane, więc wiadomo
jak, co prawda przeważnie nie do końca.
> Może np. utrzymywać chronione hodowle/uprawy 'matek', które
> wydają na sprzedaż bezpłodne potomstwo/nasiona.
Na tym właśnie między innymi polegają metody cytowanej Terminator
technology.
> To są tylko swobodne pomysły - chodzi mi bardziej o nakreślenie
> kierunku, który m.in. wymusi jak największą jawność wprowadzanych
> rozwiązań oraz spróbuje rozwiązać problem 'wszędobylskich,
> nieśmiertelnych samosiejek'.
Raczej chodzi o prawną możliwość dysponowania ziarnem zebranym z własnych
pól. Samosiejki włóżmy sobie między bajki.
pzdr
olo
|