Data: 2007-03-28 16:32:36
Temat: Re: Jak mówić, żeby dzieci...
Od: " Nixe" <n...@f...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
X-No-Archive:yes
W wiadomości <news:eue2sm$ln3$1@news.onet.pl>
Joanna Duszczyńska <j...@p...onet.pl> pisze:
> Jest tam opisana taka metoda, ze dziecko samo wypisuje wszystkie
> możliwe (burza mózgów) rozwiązania problemu, a potem razem z
> dzieckiem wykreślacie te najbardziej nierealne po jednym na przemian.
> To co zostanie macie zastosować...
Spróbuję, może coś z tego wyjdzie :)
Sęk tylko w tym, że to ich powolne ubieranie bardziej wynika z
charakteru/osobowości/wieku, niż np. ze złych nawyków itp.
Podobne jest z myciem (na szczęście jedzenie idzie sprawnie). "Godzinę"
zagania się ich do łazienki (tu sobie jakoś poradziłam, bo jest grafik mycia
i w dni parzyste pierwsza idzie myć się M., a w dni nieparzyste pierwszy
idzie J.), a potem "godzinę" wygania spod prysznica. Czasem wparowuję do
łazienki z furią w oczach, a tu się okazuje, że delikwent jeszcze się nawet
nie namydlił.
No i jest coś na co nie mam pomysłu, bo to już chyba czysta fizjologia.
Praktycznie zawsze, gdy przychodzi godzina mycia się (albo wyjścia z domu
czy pójścia spać), to dzieciaki MUSZĄ iść WŁAŚNIE WTEDY załatwić grubszy
interes. Nie pomagają tłumaczenia, żeby o tym pomyśleć wcześniej, bo
wcześniej ... im się nie chce. Czasem mnie szlag trafia, ale tego chyba nie
przeskoczę.
--
Nixe
|