Data: 2006-06-11 08:48:25
Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: d...@o...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
> >> A moze przekaz mu zeby przeczytal ta(te?) dyskusje?
>
> A to już w ogóle świetny pomysł: koleś ma problemy ze sobą, trzyma się
> jej bo "sam sobie nie radzi", jest niedojrzały, depresyjny, samotny - a
> sugerujesz jej, żeby powiedziała mu: "jesteś nienormalny i rozmawiam o
> tobie z całą polską, wszyscy to czytają i wyśmiewają się z ciebie jakie
> jesteś nienormalny", brawo, co za pomysł!
dzięki, bo juz zaczęłam współczuc psychologom.Nie robi się tak osobie ,
któraej do tej pory mi ufało.Ponadto ja sie nie wysmiewam z człowieka chyba że
Wy to także wspołczuję szczerze.Pisałam tutaj z pozycji swojej osoby prosząc o
radę zeby lepiej zrozumieć całą sytuację ji ją zakonczyc bo jest dla mnie
niewygodna i też mam wrazenie ze mnie tylko pogłebia w jakims stanie "po
smierci".Tak mi sie przynajmniej wydaję, moze się mylę.Ale problem byłego
wspolokatora był tylko tłem do opisu mojej sytuacji.W sumie głupszego pomysłu
perswadowania czegos komus przez ludzi z usenetu nie słyszałam...
Jak ktoś potzrebuje posredników zreszta zupelnie obcych i nienamacalnych do
załatwiania swoich spraw to chyba juz rzeczzywiscie musi być zle.Pocieszajace
jest to ze ze mna jeszcze tak zle nie jest.Chcę sie zwyczajnie dogadac.Ponadto
wsadzanie człowiekowi w takiej sytuacji knebla w usta zmienianiem numeru
telefonu tez nie wydaje mi sie zbyt mądre.
> Ja jednak proponuje po prostu pozostać przy "tradycyjnej": otwartości +
> stanowczości + szczerości + wyrozumiałości itd. Powiedzeniu wprost co
> czujesz, że masz dość i że to koniec, żeby przestał itd.
tak tez zrobiłam tyle ze teraz nie odpusciłam dopoki nie zrozumiał i sam
stwierdzil ze to dobre rozwiazanie- dac sobie spokoj n ajakis czas.
> Ośmieszanie go jest *beznadziejnym* pomysłem. On ma problem, owszem ten
> problem teraz dotyczy też ciebie. To nie twoja wina, też nie jego, ale
> faktem jest, że cierpisz na tym. Dlatego powinnaś z tym skończyć. Ale
> powinnaś to zrobić wprost a nie podstępem. Jeśli go oszukasz to może to
> być dla niego wielki cios.
wiem
Za to do póki nie odejdziesz to będziecie
> kontynuować tą "grę" i jemu będzie się wydawało, że wszystko jest ok i
> to na pewno nie poprawi sytuacji żadnego z was.
wiem, nazwałam rzeczy po imieniu w tej "grze" i chyba to było potrzebne.dzieki.d
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|