Data: 2004-08-04 17:12:37
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano
Od: "Sowa" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Adam Moczulski" <w...@d...pl> napisał w wiadomości
news:cequih$93s$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Użytkownik Sowa napisał:
>
> >>No własnie na nią narzekasz. W każdym razie bez niej też można się było
> >>wyżywić mięsem, gdyż zamiast maszyn pracowało więcej ludzi.
> >
> > I te więcej ludzi miało gęby do wyżywienia i rodziny do wyżywienia, a
>
> 100%=100%
A 2 +2 =4 - tylko nie bardzo rozumiem co chcesz powiedzieć przez tak
lakoniczny truizm - próbujesz zaprzeczyć że "trochę" wzrosła wydajnośc
rolnictwa i produkcja mięsa "na głowę"?
> Ale też nikomu się nie śpieszyło do punktu skupu stąd i nie
> przeszkadzało że wieprzek wolniej rośnie.
I nikomu nie przeszkadzało że musi tego wieprzka karmić dwukrotnie dłużej
ileś tam ktrotnie mniej wydajną stosując formę upraw jego pasz, oraz
rozmnażać go i karmić jego żrłoczne dzieci, żeby w sumie mieć tyle mięsa ile
dusza zapragnie. :-)
> To musi być jakiś spisek gdyż oficjalnie dotacje są do hektara upraw
> rolnych a nie swińskich ogonków. KRUS też jakby nie tylko obejmował
> właścicieli chlewni. Czy mogłąbyś rzucić jakimiś szczegółami ?
Proszę bardzo - 3/4 całej produkcji zbóż idzie na pasze - czyli 3/4 dotacji
na hektar _upraw rolnych_ idzie w rzeczywistości na tucz mięsa.
Ale swoją droga faktycznie uważam że to spisek ;-)))
> Ale do Buga wpada po drodze kilka rzeczek ? Zresztą przynajmniej wsie
> szlacheckie kopały sobie stawy. Między innymi po to by w piątek mieć co
> jeść.
? Hmmm... wsie szlacheckie może i tak, rzeczki tez może i tak, tyle że
szlachte to wtedy już rozparcelowano, a rzeczki jakoś tak nie tamtędy płyną.
Mówimy o moich dziadkach - to juz nie czasy szlachty, to II wojna i czas
powojenny.
> >- ale nie słyszałam aby w średniowieczu po lasach brykałay i
> > hrumkały kilkutysięczne stada domowych dzikich świń. :-)
>
> No widzisz, a jednak. Gdzieniegdzie jeszcze w XXwieku w ten sposób
> hodowano świnie.
I jaka była wydajność i ile tych świń trafiało do gardła pastuszka?
Mięso było pokarmem bogatych - pastuszek to może czasem dostał świński ogon
do possania.
A i słoniny to te świnie miały tyle co kot napłakał.
> Oczywiście. Myślisz czym ludzie się żywili nim nauczyli się hodowli zbóż ?
Tym co znaleźli i upolowali - ale to jeszcze inny przelicznik - wtedy było
proporcjonalnie mniej ludzi a więcej zwierzyny - tego sie nie da tak prosto
przełożyć.
No i pewnie zalezy w jakim rejonie żyli - czy bardziej się opłacało polować,
czy zbierać.
Np. na tahiti ludzie jedli to co rosło w koło - a czasami jak sie któryś
"men" nudził to poszedł złowił rybę - Ci szczęśliwcy nie zajmowali się ani
polowaniem, ani zbieractwem, i aż do przybycia w tamte rejony nie znali
słowa "praca" ani nie mieli żadnego choćby nienajbliższego tego słowa
określnika.
Ech... raj na ziemi.
> Ich chęci są dość mało istotne w porównaniu z podażą owego zboża. Kiedy
> nie było wielkich plantacji pszenicy to świnie żarły żołędzie, kury
> robaki, a krowy zadowalały się trawą.
Jasne, a ich poulacja była tak liczna że starczała na takie samo spożycie
albo i większe jak dzisiaj. :->
W dodtku wszystkie były tłuste, usmiechniete i same wiedziały która jest
czyja i w dodatku nie powodowały zanieczyszczenia środowiska.
Wiesz, my sie jednak nie dogadamy, ja jakoś nie wierzę w bajki samograjki.
Choć _bardzo_ bym chciała.
Więc EOT, bo ani Ty mnie, ani ja Ciebie nie przekonam jak widzę.
Sowa
|