Data: 2004-08-04 17:50:15
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano
Od: Adam Moczulski <w...@d...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Sowa napisał:
>>>>No własnie na nią narzekasz. W każdym razie bez niej też można się było
>>>>wyżywić mięsem, gdyż zamiast maszyn pracowało więcej ludzi.
>>>
>>>I te więcej ludzi miało gęby do wyżywienia i rodziny do wyżywienia, a
>>
>>100%=100%
>
> A 2 +2 =4 - tylko nie bardzo rozumiem co chcesz powiedzieć przez tak
> lakoniczny truizm - próbujesz zaprzeczyć że "trochę" wzrosła wydajnośc
> rolnictwa i produkcja mięsa "na głowę"?
Tak, nieśmiało próbuję wyjaśnić Ci prostą ekonomiczną zasadę iż jeśli
95% osób produkuje jakiś towar (mieso też jest towarem) z wydajnością x,
to wyprodukują tyle samo towaru na głowę co 5% produkujących z
wydajnoscią 19razy większą.
>>Ale też nikomu się nie śpieszyło do punktu skupu stąd i nie
>>przeszkadzało że wieprzek wolniej rośnie.
>
> I nikomu nie przeszkadzało że musi tego wieprzka karmić dwukrotnie dłużej
> ileś tam ktrotnie mniej wydajną stosując formę upraw jego pasz, oraz
> rozmnażać go i karmić jego żrłoczne dzieci, żeby w sumie mieć tyle mięsa ile
> dusza zapragnie. :-)
Generalnie rozmnażanie świń nie wymaga od ludzi specjalnego wysiłku, a
pasionka to zajęcie dla dzieci, znacznie lżejsze niż odsiedzenie
codziennie kilku godzin w ławce.
>>To musi być jakiś spisek gdyż oficjalnie dotacje są do hektara upraw
>>rolnych a nie swińskich ogonków. KRUS też jakby nie tylko obejmował
>>właścicieli chlewni. Czy mogłąbyś rzucić jakimiś szczegółami ?
>
> Proszę bardzo - 3/4 całej produkcji zbóż idzie na pasze - czyli 3/4 dotacji
> na hektar _upraw rolnych_ idzie w rzeczywistości na tucz mięsa.
Z czego wniosek że 3/4 + 1/4 = 4/4 idzie na dotację produkcji zbóż. A
to oznacza iz zboża sa dotowane 33% bardziej niż mięso.
> Ale swoją droga faktycznie uważam że to spisek ;-)))
Tak też myślałem.
>>Ale do Buga wpada po drodze kilka rzeczek ? Zresztą przynajmniej wsie
>>szlacheckie kopały sobie stawy. Między innymi po to by w piątek mieć co
>>jeść.
>
> ? Hmmm... wsie szlacheckie może i tak, rzeczki tez może i tak, tyle że
> szlachte to wtedy już rozparcelowano, a rzeczki jakoś tak nie tamtędy płyną.
> Mówimy o moich dziadkach - to juz nie czasy szlachty, to II wojna i czas
> powojenny.
Jeszcze w późnych latach '70tych XXw jak ktoś ze wsi szlacheckiej brał
żone ze wsi chłopskiej to wszyscy mówili o mezaliansie. Choć na pierwszy
rzut oka wsie te nie różniły sie niczym. Poza stawem i gołębnikami.
>> >- ale nie słyszałam aby w średniowieczu po lasach brykałay i
>>
>>>hrumkały kilkutysięczne stada domowych dzikich świń. :-)
>>
>>No widzisz, a jednak. Gdzieniegdzie jeszcze w XXwieku w ten sposób
>>hodowano świnie.
>
> I jaka była wydajność i ile tych świń trafiało do gardła pastuszka?
> Mięso było pokarmem bogatych - pastuszek to może czasem dostał świński ogon
> do possania.
Dlatego też i nie wygladał jak dzisiejsza ofiara czipsów.
> A i słoniny to te świnie miały tyle co kot napłakał.
Stąd właśnie ona była najcenniejsza.
>>Oczywiście. Myślisz czym ludzie się żywili nim nauczyli się hodowli zbóż ?
>
> Tym co znaleźli i upolowali - ale to jeszcze inny przelicznik - wtedy było
> proporcjonalnie mniej ludzi a więcej zwierzyny - tego sie nie da tak prosto
> przełożyć.
A jednak nie żałujesz sobie i przekładasz warunki dzisiejszego
rolnictwa do tamtych czasów.
> No i pewnie zalezy w jakim rejonie żyli - czy bardziej się opłacało polować,
> czy zbierać.
> Np. na tahiti ludzie jedli to co rosło w koło - a czasami jak sie któryś
> "men" nudził to poszedł złowił rybę - Ci szczęśliwcy nie zajmowali się ani
> polowaniem, ani zbieractwem, i aż do przybycia w tamte rejony nie znali
> słowa "praca" ani nie mieli żadnego choćby nienajbliższego tego słowa
> określnika.
> Ech... raj na ziemi.
Podobnie na Wyspie Wielkanocnej... do czasu.
>>Ich chęci są dość mało istotne w porównaniu z podażą owego zboża. Kiedy
>>nie było wielkich plantacji pszenicy to świnie żarły żołędzie, kury
>>robaki, a krowy zadowalały się trawą.
>
> Jasne, a ich poulacja była tak liczna że starczała na takie samo spożycie
> albo i większe jak dzisiaj. :->
> W dodtku wszystkie były tłuste, usmiechniete i same wiedziały która jest
> czyja
Świniopas wiedział, inaczej musiałby zmienic zawód na Wioskowego Głupka.
> i w dodatku nie powodowały zanieczyszczenia środowiska.
W porównaniu z wypalaniem lasów pod zasiew zbóż to epsilonowe.
> Wiesz, my sie jednak nie dogadamy, ja jakoś nie wierzę w bajki samograjki.
> Choć _bardzo_ bym chciała.
Ależ wierzysz w bajki. Fakty są zaś takie iż w wykopaliskach z okresu
średniowiecza i wcześniej kosci zwierzecych jest mnóstwo. A rolę
pokarmów roslinnych widać bardzo łatwo oglądając zęby naszych przodków.
Im więcej jedli zboża tym gorsze zęby. Przejedź się kiedyś do muzeum w
Ciechanowcu to dowiesz się dlaczego.
> Więc EOT, bo ani Ty mnie, ani ja Ciebie nie przekonam jak widzę.
Ja tam bardzo lubię słuchać i czytać bajki. Zwłaszcza te wyyślane przez
mieszczuchów na temat wsi.
--
Pozdrawiam
Adam
|