From: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Newsgroups: pl.soc.dzieci.starsze
References: <e0g94i$a7j$1@inews.gazeta.pl> <e0isl7$irs$1@nemesis.news.tpi.pl>
<4...@n...o2.pl> <e0j29a$8rm$1@nemesis.news.tpi.pl>
<e0j4sl$mkj$1@atlantis.news.tpi.pl> <e0jgfc$f0u$2@inews.gazeta.pl>
<e0jmie$2g1$1@atlantis.news.tpi.pl> <e0jnbs$ff9$1@inews.gazeta.pl>
<e0jrcb$imo$1@nemesis.news.tpi.pl> <e0jstr$8rn$1@inews.gazeta.pl>
<e0jtko$nv8$1@nemesis.news.tpi.pl>
<9...@4...net>
<e0nfsp$mff$1@inews.gazeta.pl> <e0o7pq$o6o$1@atlantis.news.tpi.pl>
<e0qd98$9ue$2@atlantis.news.tpi.pl> <e0qv3q$nuh$2@atlantis.news.tpi.pl>
<e0rdt7$mru$1@news.onet.pl> <e0rgvq$3bg$1@news.onet.pl>
<e0rl76$1kc$1@atlantis.news.tpi.pl> <e0s2qo$lju$3@inews.gazeta.pl>
<4431921f$1@news.home.net.pl> <e0s56u$hoo$4@news.onet.pl>
<e0s59o$7va$3@atlantis.news.tpi.pl> <e0s5qt$kat$2@news.onet.pl>
<44319c36$1@news.home.net.pl> <e0s6ml$mpe$2@news.onet.pl>
<4431a121$1@news.home.net.pl> <e0stcg$tej$1@news.onet.pl>
<44322743$3@news.home.net.pl> <e0u916$mhr$1@news.onet.pl>
Subject: Re: KOMUNIA - czy ktoś jeszcze przyjmuje gości w domu?
Date: Tue, 4 Apr 2006 23:17:14 +0200
Lines: 54
MIME-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=original
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.2180
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.2180
NNTP-Posting-Host: 80.53.222.234
Message-ID: <4432e295$1@news.home.net.pl>
X-Trace: news.home.net.pl 1144185493 80.53.222.234 (4 Apr 2006 23:18:13 +0200)
Organization: home.pl news server
X-Authenticated-User: k...@g...home.pl
Path: news-archive.icm.edu.pl!news2.icm.edu.pl!news.home.net.pl!not-for-mail
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.dzieci.starsze:13148
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Lozen"
>
> W sumie Nixe juz to ladnie wyjasnila, mam dokladnie takie same odczucia. Z
> jednej strony chce wiedziec ze moje dziecko jest pod opieka tej wlasnie
> osoby, z drugiej strony jako nastolatka tez pamietam co glebsze
> przemyslenia (ktore moze z punktu widzenia osoby doroslej sa niczym
> istotnym) ktore wolalabym zeby nie byly czytane u nauczycielki rodzinnie
> przy obiedzie.
>
Ehm. Że odczucia, to ja rozumiem, tylko jakoś mało podparte argumentacją.
Gdzie ta krzywda, o którą się tak dopominam, gdzie szkoda. Jest zysk, jasny
i wyraźny.
Akurat czytanie przy obiedzie, nawet jeżeli występuje, nie ma nic wspólnego
ze sprawdzaniem ortów. Szczerze wątpię, by Elske pamiętała cokolwiek z tych
tekstów, jak sprawdzasz czytasz... inaczej. Nie próbujesz rozumieć, podążać
za myślą autora, tylko lecisz okiem po tekście, aż zadzwoni dzwonek, wtedy
wracasz i szukasz od czego dzwoniło.
>
> Mowiac "w pelni odpowiedzialni" nie mam na mysli braku odpowiedzialnosci,
> choc tu mozna o etyce troche podyskutowac, natomiast chodzi mi o to, ze to
> tylko i wylacznie ten nauczyciel a nie jego rodzina ma wklad w nauczanie
> mojego dziecka.
>
Chyba się nie dogadamy. Czemu źle? Bo źle.
Co Ciebie u licha obchodzi JAK jest sprawdzana praca? Ma być sprawdzona.
Koniec.
>> A czy prace wstuka np. do kompa i uruchomi program sprawdzający
>> słownictwo, czy da do skontrolowania córce, czy się upije w sztok ;) i
>> dopiero wtedy sprawdza - kwestia techniki, byle teksty sprawdziła
>> skutecznie. Dobór metody należy do nauczyciela, odpowiedzialność też.
>
> Czyli jezeli uczen daje prace dla nauczyciela i nie wazne jest czy cala
> rodzina mu pomagala, czy pisal prace przy pomocy worda czy innego
> programu, czy pomagala mu w tym kolezanka czy zakupiona przez mamusie pani
> na studiach a synek tylko przepisal calosc, to wszystko nie jest wazne, bo
> nie wazne jest jak takie wypracowanie powstalo, wazne jest ze dotarlo na
> czas.
Sprytne, ale ograne. Cele pracy nauczyciela i ucznia są różne. W pierwszym
przypadku (nauczyciel) - celem jest uzyskanie EFEKTU końcowego, czyli dobrze
sprawdzonego tekstu, sposoby otrzymania tego efektu są mało istotne. W
drugim (uczeń) - celem wbrew pozorom nie jest sama rozprawka czy opis lecz
zdobycie/utrwalenie przez ucznia określonych umiejętności, więc to SPOSÓB
powstania efektu końcowego jest kluczowy, zaś sam efekt mniej istotny.
Z powyższych względów porównywanie sposobów pracy ucznia i nauczyciela można
sobie o kant roztrząść, raz i na zawsze.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
|