Data: 2014-11-05 11:13:20
Temat: Re: Karmel
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-11-04 23:21, Jarosław Sokołowski pisze:
> Kiedyś człek szedł na rynek, brał w palce wystawione sukno, i
> wiedział, czy dobre w gatunku. Podobnie potrafił ocenić zacność szabli
> po tym, jak się ugina. Konia po zębach, buty po wyglądzie skóry, a
> inne nabytki, to sam nie wiem po czym. Dzisiaj ludziska tak niekumate,
> że jak nie zobaczą nalepki z właściwym napisem, to nie wiedzą, czy to
> dobre, czy złe, czy wypada kupić, czy nie. Ja już nie mam biegłości w
> ocenie sukna. Konia też bym wybrać nie umiał. Ale z oceną tych rzeczy,
> co je wsześniej wymieniłem, to ja problemów nie mam.
Pewne rzeczy potrafię ocenić na dotyk i na oko, jak np. tkaniny. To
znaczy - wiem, które mi będą odpowiadać. Nad niektórymi rzeczami aż tak
bardzo się nie zastanawiam, tym bardziej jeśli wiem, że nie są one zbyt
ważne i potrzebuję ich na jeden raz (NB często takie okazują się bardzo
trwałe). Garnki oceniam po solidności wykonania i muszą mieć swoją wagę,
bo cienizna od razu mi podpada. Ich składu chemicznego ocenić nie
potrafię, nawet gdyby był podany.
> Moje doświadczenia z samochodami takie, że największe zepsucie szerzy
> się wśród tych na gwarancji.
To ma Pan dobre doświadczenia! Zwykle coś psuje się po upływie gwarancji.
> A tak to jest paskudnie pomyślane, że
> trzeba jechać (lub co gorsza wieźć grata) do jakiejś autoryzowanej
> stacji. Natomiast kilkuletnim samochodem, przejrzanym wcześniej przez
> Dobrego Mechanika, to ja bym się nie bał i na koniec świata. Jak się
> nawet co stanie, to nie stracę czasu, bo zrobi mi to przygodny magik.
> Albo sam dakt-tejpem zespolę to co się rusza, choć nie powinno. A WD40
> popsiukam to, co stoi, a powinno się gibać lub kręcić.
Domyślam się, że należy Pan do pokolenia, które pierwszy swój samochód
znało od podszewki. A teraz? Kto by tam wnikał w tę całą elektronikę?
Chyba tylko złodzieje samochodów (NB wczoraj sąsiadowi właśnie coś
elektronicznego wymontowali i musiał wzywać lawetę).
>
> Można co dzień garować całe lata, wydawszy wcześniej niewielkie pieniądze,
> nie sprzedając duszy diabłu, nie biorąc kredytu. I bez warunku, że coś
> trzeba "aż tak".
I tak się zdarza, a na pewno nie trzeba na to fortuny. Dlatego trochę
zadziwiają mnie ludzie, którzy na te filipiaki zaciągają kredyty.
>
> Ta makatka, to dobry wybór. A tylko cztery dychy.
I pewnie dlatego wszystkie wykupione.
> Na mnie może Pani zawsze liczyć!
Dziękuję, dziękuję, chętnie skorzystam.
Ostatnio przeszłam z heinza na pudliszki. Jak Pan ocenia?
Ewa
|