Data: 2018-05-17 10:58:04
Temat: Re: Kefir dobry na wszystko!
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pan Marcin Debowski napisał:
>> Może nie tylko temperatury -- środowisko domowych mikroorganizmów może
>> mieć jeszcze większy wpływ na to, co się z mleka ukisi. O ile wywoływanie
>
> To są procesy konkurencyjne, a żyjątka które sa odpowiedzialne za kefir
> są w nadmiarze. Przy czym i zanieczyszczenie i pożądany produkt nalezy
> do podobnej kategorii (smakowej). Generalnie, o ile się nie macza w tym
> na poczatku brudnych rąk, to nie ma problemu.
Kefir to stary kaukaski wynalazek. Nie dokonał się on w sterylnym
laboratorium. Na pewno nie jest tak, że brudne ręce są osią problemu.
>> filmów zawsze wychodziło mi lepiej niż w powołanych do tego zakładach,
>> to z jadalnymi rzeczami jest już inaczej. Była moda na domowy wyrób piwa.
>> Nigdy ono dobre nie wychodzi, choć częstowano mnie wielokrotnie. Z winem
>
> Rozumiem, że zabrakło słowka "mi", ewentualnie "moim znajomym". Akurat
> przy piwie higiena jest krytyczna. Tam dezynfekowane musi być wszystko.
> Coś nie zostało i idzie fermentacja kwasowa, która psuje wszystko.
> Warzenie piwa tym się różni od robienia kefiru, że jest procesem
> długotrwałym, więc jesli są inne bakterie to mają czas aby się istotnie
> namnozyć.
Z nieznajomymi piwa nie pijam, więc taka deklaracja jest nepotrzbna.
A jak już chcę się napić, to browaru nie kupuję. Gdy piwo ma być
dobre, to browar jest niezbędny, nie wystarczy zestaw Mały Piwowar.
Poza czystościa jest wiele czynników, których w domu nie da się
spełnić. Teraz moda jest już inna: "browary rzemieślnicze". Takie
niewielkie. I choć wszyscy się starają, wszyscy mają czysto, to nie
każde piwo z takich zakładów wychodzi dobre.
> W każdym razie MI wychodziło dobre. Niestety nie mam czasu się tym
> zajmowac bo tu akurat jest sporo babrania.
Tutaj aż się prosi o sprecyzowanie, że "MI smakowało".
> Najbardziej w tej całej dyskusji charakterystyczne jest to szukanie
> dziury w całym. Jedna osoba spróbowała - i chwała jej za to.
> N-osób, które nawet nie spróbowały, mimo wielokrotnych stwierdzeń,
> że proces jest łatwy i odporny, stara się do czegoś przyczepić :)
Tak, skądeś raz dostałem kefirowego "kalafiorka", moczyłem go mleku
z nienajgorszym skutkiem. Ale żeby to był aż powód do chwały? Potem
mi się znudził, aż w końcu zdechł.
> Nikt nikogo przeciez nie namawia aby robic to regularnie czy nawet
> spróbowac. Mowa jedynie o powodach, dla których mniej lub bardziej
> potencjalnie warto.
Trzeba regularnie, inaczej się nie da. Tu jak raz pasuje powiedzenie,
że "coś najwyżej stało obok kefiru". Kwaśnie mleko na dziesiątych
popłuczynach z butelki po kefirze będzie tylko kwaśnym mlekiem.
Co wcale nie znaczy, że kwaśnie mleko musi być złe.
--
Jarek
|