Data: 2002-04-04 23:37:43
Temat: Re: Komórka męża
Od: "didziak" <d...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Napisała Perełka moja, Nela Mlynarska
<n...@t...com.pl>, odpisuję zatem co następuje:
| > Zgodzę się z Tobą. Komórka w tym wieku to przegięcie.
| > A potem dziwimy się, że dzieci zazdroszczą (...)
| Ale do licha. Komórka to wcale nie zabawka, czy zbytek. To dla
mnie po
| prostu zwykłe użyteczne urządzonko. Nie przesadzajmy z tym
szpanem. Nie
| zrezygnuję z kupna komórki dla mojego dziecka, dlatego, że ktoś
inny nie
| może jej kupić swopjemu albo dlatego, że jeszcze ktoś inny
posądzi mnie o
| szpan, czy wyścig zabawek.
Nie chodzi nawet tyle o innych - chodzi o Twoje dziecko i jego
rozwój intelektualny.
"Memory five... "SIARA!" - i wszystko jasne..." ?
Naucz dziecko myśleć, radzić sobie samodzielnie i obchodzić się
bez nowinek techniki - w końcu komórka nie jest niezbędna jak
czyste majtki czy skarpetki?
Loonie miał rację - w wieku 12 lat kupisz notebooka, bo po co ma
bezowocnie czas na przerwach marnować, skoro może się baz danych
poduczyć? :->
Ktoś tutaj powiedział - a co będzie jeśli się komórka rozładuje?
"Umiesz liczyć, licz na siebie". Chyba nie muszę mówić, że dzieci
wychowywane bardziej samodzielnie są lepiej przystosowane do
dorosłości, niż te trzymane na smyczy (sorrki... w sieci) POP
IDEA? :->
Stąd właśnie moje pomysły na "samodzielność i ułatwienie, pomoc i
niezbędność" (karta magnetyczna, parę złotych na taxi, itp.),
którymi się zasłaniasz (-cie) jako niezbędnymi argumentami dla
komórki.
| A że dzieci sobie zazdroszczą - cóż - natura ;-)
Jak dla mnie 'nakręcanie' się dzieci zabawkami bogatszego kolegi
nie jest niczym dobrym.
Jako matka (i kobieta zarazem, a te - jak wszyscy wiemy - lubią...
:->) owego bogatego kolegi możesz mieć na ten temat inne zdanie,
oczywiście ;->
Spodziewam się, że napiszesz, że 'smajlik', że nie zrozumiałem...
ale wszyscy wiemy, że nie napisałaś tego, czego nie uważasz
naprawdę :->
| Czy jak panny zaczną zazdrościć mojej Agusi pięknych oczu to jej
wydłubię ;-)
To już jakaś nowość - komórka niczym oczko w głowie? :->
Poproszę o inny argument, bo ten to naprawdę... tylko jako żart
traktowany być może - nie jako kontrargument :->
(o możliwościach w rodzinie i podejściu do kasy)
| Ja też lubię mieć firmowe ciuchy (bo się nie rozlatują i nie
szmacą jak marki
| krzak), też lubię mieć najlepszy komputer, bo cenię komfort
pracy.
| I wolę Merca od Malucha. Chyba to naturalne. Stan posiadania nie
jest
| dla mnie wyznacznikiem wartości człowieka.
Ktoś powiedział: "Być albo mieć", zatem tak _całkiem_ jedno
(posiadanie) do drugiego (bycia człowiekiem) nie jest obojętne,
jak to próbujesz tu napisać.
Przemyśl jednak jeszcze jedno (co wcześniej podkreślałem) -
komórka sprowadza na dziecko więcej zagrożeń, niż niesie korzyści.
I odpuszczam tutaj biomedyczne memłania naukowe nt. silnego pola
elektromagnetycznego wokół komórki (to samo pole spotykamy wokół
linii wysokiego napięcia, w innym oczywiście natężeniu, które to
pole szkodzi organizmom żywym) noszonej przez dziecko, o wpływie
takiego pola na jego rozwijający się mózg (wiesz, że 10-minutowa
rozmowa przez komórkę powoduje już widoczny w IR wzrost
temperatury mózgu? Wiesz, czemu komputery mają ciężkie i
niewygodne metalowe obudowy? Z tego samego powodu, dla którego
odrobinkę plutonu chowamy w ciężkich metalowych pojemnikach...
tylko rodzaj promieniowania inszy), itp. (bowiem nie o to mi
chodzi w moim poglądzie).
Powiem wprost i krótko: "Komórkę mu zwiną, a sam jeszcze nałapie
po twarzy" - właśnie przez ów 'niezbędnik każdego młodego
dzieciaczka'.
Cóż, reasumując - komórka to naprawdę źle pojęte dobro dziecka :->
No ale - _niektórzy_ lubią ten szpan - nawet, jeśli rzekomo nie o
to chodzi ("natura ;-)") :->
Ja również pozdrawiam :-)
didziak :-)
|