Data: 2017-10-16 22:05:59
Temat: Re: Masło - ile cię cenić trzeba?
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Trefniś <t...@m...com> wrote:
> W dniu .10.2017 o 20:05 samya <s...@p...onet.pl> pisze:
>
>> W dniu 15.10.2017 o 21:49, XL pisze:
>>> XL <i...@g...pl> wrote:
>>>
>>>> Czy i w Polsce ceny masła osiagną ten poziom?
>>>
>>> Niestety są go coraz bliższe.
>>>
>>>> Jesteście w stanie obyć się bez masła w kuchni?
>>>
>>> Ja nie. Mało tego, podwyżka ceny spowodowała u mnie wzrost ilości
>>> zużywanego w kuchni masła, zamiast jego ograniczenia. Paradoks?
>>> Coś gdzieś kiedyś mi się obiło o uszy na temat takiego ekonomicznego
>>> (czy
>>> może marketingowego) efektu dużych podwyżek cen, ale mnie to wtedy nie
>>> zajmowało. Ki diabeł?
>>>
>>> PS. I nie wliczam w ten wzrost 2 kg masła klarowanego, użytego w jednym
>>> tylko tygodniu do zalania rydzów w słoikach ?
>>>
>>>
>>>
>> Ponoc jest naukowo dowiedzione, ze w obliczu kryzysu wzrasta popyt na
>> artykuly i uslugi "zbedne", wbrew wszelkiej logice. Na towary luksusowe
>> zreszta tez, choc w mniejszym stopniu.
>> Nie pamietam jak sie to zjawisko fachowo nazywa, a nie mam czasu szukac,
>> w kazdym razie na ekonomicznej tez juz o tym ucza.
>
> Efekt (lub paradoks) Veblena.
>
>> PS. z maslem mam dokladnie to samo, w koncu zaczelam je robic sama.
>
> U mnie dokładnie to samo - je się więcej i wykonujemy w domu sami ze w
> śmietanki.
> Weźcie pod uwagę, że masło zostało właśnie "odczarowane" (głównie USA, ale
> u nas też).
> Już nie jest niezdrowe - teraz na cenzurowanym jest wreszcie margaryna i
> tłuszcze utwardzone.
>
U mnie nigdy masło nie było ,,zaczarowane", podobnie jak i jajka, które w
opiniach ,,naukowców" oto, ku mojemu ubawowi, nagle odzyskały pozytywy...
Jedliśmy masło i jajka zawsze.
Zawsze wiedziałam, że te antymaślane i antyjajeczne kampanie to
marketingowa ściema lobbystów, zresztą całymi latami tu prezentuję ten
pogląd.
Niestety, na chemoutwardzoną olejową masę klientów nigdy nie brakło, więc
jak skuteczne były te ściemy, widać - sklepy do dziś są wręcz naszpikowane
tym smarem (tak my nazywamy to coś, co uporczywie naśladuje masło, choć
przeciez nie powinno - no skoro masło jest takie bleiwogle, powinno się
lansować nową-inną formułę smaku i konsystencji, nie?).
Margaryny z zasady nie kupuję, no dobra, kilka razy w życiu tę ,,z
Murzynkiem" lub ,,Kasię" kupiłam do pieczenia ciasta. Zawsze wolałam nie
zjeść wcale masła niż jeść margarynę.
No, ale miałam też kochanego Teścia, który wiele spraw z produkcji żywności
(i nie tylko jej) mi tłumaczył.
Dzięki, Tato!
--
XL
|